Ed Sheeran „Multiply” – recenzja

Recenzja płyty Ed Sheeran „Multiply”.
Jeśli sądzicie, że dwudziestoparoletni facet z gitarą, stroniący od okładek tabloidów i hucznych imprez, nie może być muzycznym odkryciem – nie znacie Eda Sheerana.

Swoją pierwszą płytą – „+” (czyt. plus) zatrząsnął europejską sceną muzyczną; krążek sprzedał się w nakładzie prawie 1,5 miliona egzemplarzy, okrywając się czterokrotną platyną, a sam Sheeran w 2012 roku zdobył dwie nagrody BRITs. Miłośnicy kinematografii zapewne kojarzą jego utwory z soundtracków do „Hobbit: Pustkowie Smauga” i „Gwiazd Naszych Wina”, ale nowa płyta ukazuje dużo szerszy wachlarz możliwości wokalisty, wykraczający poza romantyczne ballady, w które bogate było pierwsze wydawnictwo muzyczne Brytyjczyka.

Płyta „X” (czyt. multiply), promowana w rozgłośniach radiowych utworem „Sing”, ukazała się na rynku w czerwcu 2014 r., zamykając usta krytykom, twierdzącym, że współpraca z Pharrellem Williamsem przy wspomnianym singlu nie wyszła Sheeranowi na dobre. Faktycznie, druga płyta znacząco różni się od debiutu artysty – jest bogatsza w stylistyce, rytmach czy produkcji utworów. Nie brakuje ballad, za które słuchacze pokochali muzyka, ale przeplatają się one z wesołymi czy klimatycznymi, lekko mrocznymi utworami oraz… rapem! Cała płyta jest niezwykle różnorodna, ale zarazem bardzo spójna i charakterystyczna dla Eda Sheerana – w każdej piosence słychać jego specyficzny szlif, czyniący utwór niemożliwy do pomylenia z innym. Wynika to między innymi z faktu, że muzyk sam tworzy swoje płyty od podstaw – od tekstu, przez kompozycje bogate w loopy, aż po produkcję. Rzadko zaprasza do współpracy innych twórców – na płycie „Multiply” znalazło się jednak miejsce na kolaborację z Pharrellem, czego owocem są wspomniane „Sing” oraz „Runaway”, które wyróżniają się specyficznym bitem. Nie da się nie wspomnieć o niesamowitych możliwościach wokalnych artysty – nikt inny nie potrafi frazować w ten sposób, w jaki robi to Sheeran, przechodzić bez wysiłku do falsetu czy utrzymywać dźwięki długie na 17 sekund!

Najmocniejsze muzycznie punkty płyty to bez wątpienia „Photograph” - emocjonalna ballada ukazująca po raz kolejny wrażliwość artysty, podobne stylistyką, aczkolwiek zupełnie odmienne w warstwie tekstowej „Afire Love”, ponadto „One”, prezentujące umiejętności wokalne Sheerana oraz zamykające płytę „Thinking Out Loud”, moim zdaniem idealne na wolny taniec albo jako ścieżka dźwiękowa dla jakiegoś dobrego filmu.

Jestem fanką balladowego, pełnego emocji brzmienia, dlatego nie do końca przypadło mi do gustu „Take It Back”, a „Tenerife Sea” jest dla mnie za mało wyraziste, ale nie zmieniam opinii, w której utwierdziła mnie pierwsza płyta – Ed Sheeran jest muzycznym geniuszem! Z niecierpliwością oczekuję na jego kolejne produkcje, a może i koncert w Polsce, zatapiając się w dźwiękach „X” – co i wam polecam!

Ewa Mędrzecka
(ewa.medrzecka@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat