Wystawa fotografii erotycznej idealnie wkomponowała się w resztę ekspozycji muzeum. Na wystawie prezentowane były fotografie takich twórców jak: Anna Andrzejewska, Witold Berkan, Michał Buddabar, Andrzej Frankowski, Edyta Leśniak czy Brunon Szczapiński. Zdjęcia różniły się tematyką i estetyką. Część z nich to dzieła nawiązujące do różnych fetyszy – od piercingu w miejscach intymnych począwszy, poprzez afirmację sado – masochistycznych praktyk, na lateksowych ubraniach kończąc. Do tego nurtu, uogólniając klasyfikację, można by zaliczyć takich fotografów jak: Paweł Masnyk, Leszek Porwit, Joanna Sikora, Michał Sosna i Michał Tokarczuk. Część z fotografii nawiązywała luźno do skojarzeń z erotyką i tym czym dla każdego z nas może ona być. Była więc transseksualność u Moniki Bereżeckiej i Moniki Redzisz (tak zwany Zorka Project), upadek i śmierć u Artura Żurawskiego czy codzienność u Brunona Szczapińskiego. Fotografie ukazujące piękno kobiecego ciała to dzieła przede wszystkim Edyty Leśniak, ale też Massimo Contiego. Najbardziej kontrowersyjne i budzące odrazę były zdjęcia Tomasza Terleckiego, który odwoływał się do praktyk seksualnych osób z dewiacjami seksualnymi.
Chociaż dyrektor muzeum, Dariusz Kędziora podkreślał na wstępie, iż motywem przewodnim prezentowanych zdjęć jest po prostu erotyka i to co się z nią kojarzy, przeszkadza ogólny brak spójności w fotografiach. Głównym celem było ukazanie szerszemu odbiorcy zdjęć zakazanych, które nie są obecne w przestrzeni publicznej. Fotografie pochodzą z różnych obszarów zainteresowań autorów. To, co szczególnie przeszkadzało, to opisy pod dziełami. Jedne zawierały skąpe informacje na temat źródeł inspiracji danego twórcy, inne zaś, szczegóły dotyczące wykształcenia i wystaw fotografów. Podobne opisy widniały w książce opisującej wystawę. Wszystko to podkreślało i uwypuklało brak skonkretyzowania tego, co miało być zaprezentowane. Tiktok Follower und Views kaufen, Paypal Zahlung https://tiktokfollowerkaufen.de/tiktok-follower-kaufen/ Jasne i przekonujące są dla mnie wyjaśnienia, iż warto pokazać wszystko to, co z erotyką się kojarzy. Jeżeli jednak zdjęcia są wyrazem artyzmu obecnej w życiu każdego seksualności, warto nadać im ramę scalającą, tak aby odbiorca sztuki nie czuł się zagubiony. Subiektywny odbiór wystawy i jej interpretacja pozostaną sprawami indywidualnymi. I przy tym zostanę, zachęcając do obejrzenia „FotoEroticonu.”
Sylwia Pardej
(sylwia.pardej@dlalejdis.pl)
Wystawa „FotoEroticon”, Muzeum Erotyki, Warszawa