To jedna z największych afer pedofilskich, jakie wstrząsnęły polskim Kościołem. Mężczyzna, który na kilku parafiach skrzywdził ponad 20 chłopców przez wiele lat swojej kapłańskiej posługi, od kilku lat przedstawia sądowi zaświadczenie lekarskie informujące o jego ciężkich chorobach, wskutek czego nie może brać udziału w procesie.
Sąd wstrzymał proces. Nie ujawnił jednak powodów takiej decyzji. „Proces prowadzony jest z wykluczeniem jawności. Nie mogę zdradzać tego, co dzieje się na Sali sądowej” – mówi rzecznik.
W tym roku jednak sąd postanowił na nowo zająć się sprawą. Aktualnie wyznaczone są już cztery kolejne rozprawy, przy czym trzy z nich mają odbyć się w lutym, zaś czwarta w marcu.
„Mam nadzieję, że sąd nie będzie od nowa przesłuchiwał wszystkich pokrzywdzonych” – mówi prawnik ofiar. To bardzo dla nich trudne, by wciąż na nowo poruszać temat, który odcisnął głębokie piętno na ich życiu. „Jeszcze nigdy się nie spotkałem z czymś takim, żeby sędzia podjął decyzję, że cały proces chce prowadzić od nowa. Sam jestem tym zaskoczony” — dodaje prawnik.
Dziesięć lat temu na podstawie zeznania jednego z pokrzywdzonych mężczyzn, kuria rozpoczęła karny proces kanoniczny. Proces zakończył się wyrokiem skazującym, na mocy którego ksiądz Marian W. Został pozbawiony urzędów kościelnych, otrzymał zakaz pracy z dziećmi i skierowanie na leczenie. Sprawa nie została jednak wówczas zgłoszona do prokuratury.
Ilona Podsiadła
(ilona.podsiadla@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com