Nowa płyta Amami- paszport do światowej kariery?

Debiutowała trzy lata temu na festiwalu filmowym w Sanremo. „Arisa” jest trzecią płytą włoszki, której pseudonim ‘Amami’ jest akronimem utworzonym z imion członków jej rodziny. Sama wielokrotnie podkreślała, że to właśnie rodzina jest dla niej najwyższą wartością. Co jednak o Amami (a właściwie Rosalbie Pippa) sądzi polski słuchacz?

Płyta jest bardzo monotonna, kompozycje są mało różnorodne a utwory momentami aż zanadto przygnębiające. Faktem jest, że sama artystka określiła swoją muzykę ‘śpiewem nocnym swojej duszy’, nie musi to jednak oznaczać dręczenia słuchacza kawałkami jednostajnymi i nużącymi, czasem wręcz zanadto depresyjnymi.

Dodatkowo bardzo ciężko słucha się płyty w obcym, nieznanym większości słuchaczy języku, co już przy trzecim numerze daje się we znaki i zdecydowanie traci się ochotę na słuchanie reszty. Chciałabym napisać coś więcej na temat tekstów, które są przecież integralną częścią każdego utworu, nie należę jednak do niecałego 1% populacji ludzi posługującego się tym jakże dźwięcznym językiem (sic!), więc pozostaje mi tylko wierzyć w to, że są dobre.

Czy płyta „Arisa” ma szansę osiągnąć sukces na polskim rynku? Wszystkie dotychczasowe płyty Amami przyjęły się dobrze na jej rodzimym rynku. Ja jednak nie wróżyłabym artystce światowej kariery na miarę jej rodaczki Laury Pausini, która na swoim koncie ma współpracę z choćby takimi artystami jak Michael Jackson, Ray Charles, Phil Collins czy Andrea Bocelli. Oczywiście, mogę się mylić i może pewnego dnia Amami uda się wybić ze swoją muzyką na rynek światowy. Tak czy inaczej zakup jej trzeciego krążka uważam za średnią inwestycję.

Anna Bilińska
(anna.bilinska@dlalejdis.pl)

Amami, „Arisa”, Warner Music 2012