- już na kilka godzin przed koncertem pod warszawskim Torwarem kłębiły się tłumy fanów, a najwytrwalsi mimo zimna czekali na koncert swojego idola już od wczesnych godzin porannych.
Muzyk odwiedził nasz kraj w ramach trasy promującej jego nową płytę – „Multiply”. Na koncertowej setliście nie zabrakło więc utworów właśnie z tego krążka, takich jak „Sing”, „Don’t”, „Thinking Out Loud” czy nowo ogłoszonego singla „Bloodstream”. Osoby, które czekały na utwory z poprzedniej płyty – „Plus” – również nie wyszły z koncertu rozczarowane – punktem obowiązkowym każdego występu Eda są przecież jego hity - „The A Team” czy „Give Me Love”.
Wokalista zaskoczył jednak warszawską publiczność, wplatając w koncert rzadko grane na żywo utwory (np. „Photograph”, które wywołało łzy u wielu fanów) czy covery – na Torwarze zabrzmiały fragmenty „Superstition” i „I Was Made To Love Her” Steviego Wondera, „Can’t Help Falling In Love” Elvisa Presleya, a nawet „Fancy” Iggy Izalei!
Jako support przed Sheeranem wystąpił inny brytyjski wokalista i gitarzysta – Ryan Keen. Sceniczny debiut Ryana to koncert z Lily McKenzie, następnie muzyk wystąpił u boku Delilah. W 2010 r. na rynku pojawiła się jego pierwsza EP-ka – „Aiming For The Sun”, ale dopiero kolejna – „Focus”, wydana w 2012 otworzyła mu drzwi na sceny najważniejszych letnich festiwali. Debiutancki album Ryana – „Room For Light”, został wydany w 2013. Podczas 45-minutowego występu warszawska publiczność usłyszała między innymi: „Skin and Bones”, „Old Scars”, „Thank You”, „Focus” czy cover „Uptown Funk”. Po koncercie muzyk nie stronił od kontaktu z fanami – chętnie rozmawiał z nimi, robił sobie wspólne zdjęcia i rozdawał autografy.
Ed Sheeran nie krył zaskoczenia pozytywnym przyjęciem – w czasie koncertu powiedział, że nigdy nie był w naszym kraju, więc nie spodziewał się, że ludzie będą znać wszystkie teksty i śpiewać razem z nim. 24-letni artysta wspomniał też, że chyba nigdzie na świecie nie czuł się przyjęty tak gorąco. Polscy fani spisali się na medal nie tylko jako chór – zorganizowali się na portalach społecznościowych i w czasie jednego z utworów podnieśli plakaty z napisem „Grammy – for stealin’ our hearts” – chcieli dać w ten sposób niejako zrekompensować fakt, że wokalista nie otrzymał żadnej ze statuetek Grammy 2015, do których był nominowany. Przekaz trafił do Sheerana, który wzruszony odebrał od publiczności jedną z kartek i zabrał ze sobą.
Miejmy nadzieję, że dobre wrażenie, jakie zrobiła na muzyku polska publiczność przyczyni się do jego szybkiego powrotu do naszego kraju!
Ewa Mędrzecka
(ewa.medrzecka@dlalejdis.pl)