Sosna i świerk to nie modna egzotyka. To nasze, rodzime, tutejsze. Z serca boru. Surowe, piękne, ciche. Ale jeśli się przy nich zatrzymać – mają wiele do zaoferowania.
Sosna pachnie tak, jakby cały las postanowił Ci pomóc. I to nie jest przypadek. Jej igły, młode pędy i żywica zawierają naturalne olejki eteryczne, które działają wykrztuśnie, odkażająco i rozgrzewająco. Już nasze prababki robiły z niej syropy na kaszel, kąpiele na reumatyzm i maści na zmęczone mięśnie. Najbardziej lecznicze są młode pędy – te jasne, lepkie, wiosenne. Można z nich zrobić syrop – wystarczy zasypać cukrem, przykryć i poczekać. Albo dodać do alkoholu i uzyskać domową nalewkę rozgrzewającą jak ognisko. Z igieł można zrobić napar – bogaty w witaminę C, wzmacniający odporność i oczyszczający.
A żywica? To naturalny plaster. Antyseptyczna, łagodząca, regenerująca. Dawniej smarowano nią rany i pęknięcia skóry. Dziś znów wraca do łask. Sosna nie wymaga wiele. Chce tylko, żebyś nie spieszył się w lesie. Żebyś zatrzymał się, dotknął kory, poczuł zapach.
Świerk jest bardziej introwertyczny niż sosna. Ciemniejszy, gęstszy, bardziej chłodny. Ale w jego cieniu łatwiej się oddycha. W jego zapachu można się schować. Jest bardziej północny, bardziej surowy – ale też bardziej skupiony. Świerk nie chce być modny. On chce być potrzebny. Jego igły są krótkie, ostre i pełne olejków eterycznych. Działają podobnie jak sosnowe – wspomagają drogi oddechowe, oczyszczają organizm, pobudzają krążenie. Z młodych gałązek świerku robi się kąpiele – doskonałe na przeziębienie, zmęczenie, napięcie nerwowe. Z igieł można też zrobić macerat do wcierania w skórę – działa przeciwbólowo, rozluźniająco, antyseptycznie. A z żywicy – maści, które koiłyby i Wikingów, i robotników po dniu w tartaku. Bo świerk to drzewo praktyczne. Mocne, ciche, pomocne.
Sosna i świerk nie chcą być choinką po świętach. One mają swój rytm, swoją wartość, swoją wiedzę. Można z nich zrobić nie tylko lekarstwa, ale i coś więcej – relację z lasem. Można uczyć się od nich cierpliwości, obecności, odporności. Można ich dotknąć, napić się ich esencji, otulić ich zapachem.
W świecie pełnym hałasu iglaste drzewa są jak cisi przewodnicy. Pokazują, że życie nie musi być krzykliwe, żeby było mocne, że zdrowie można znaleźć w żywicy, że oddech można odzyskać między pniami. Nie trzeba daleko jechać. Wystarczy las i uważność.
Joanna Sieg-Ulanowicz
(joanna.sieg-ulanowicz@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com