Święta z kotem na Montserrat

Wspomnienia świąteczne Giulii Tellarini, wokalistki zespołu Giulia y los Tellarini.
Giulia Tellarini, która wraz z zespołem zagra w Warszawie 3 lutego, opowiada o niezwykłych świętach i dziwnych prezentach.

Najdziwniejszy prezent…
Dziwne prezenty dostaję zawsze od mojej mamy. Każdorazowo mam wrażenie, że myli mnie z kimś innym. Zapomina że jestem nie taką osobą, jaką ona sobie mnie wyobraża. Na przykład zawsze prezentuje mi piżamę, choć wie że sypiam nago... Podobnie z pantoflami, które często od niej otrzymuję, choć wie, że wolę chodzić boso. Jakby tego nie było dość, ostatnio otrzymałam od niej kapcie w złym rozmiarze. Włożyłam je, ale bałam się w nich chodzić, bo miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę - były tak bardzo za duże. Poza tym miały kształt Myszki Miki z wielkimi uszami, i gdy je wkładałam, nie było widać mnie, tylko mysz. Dzięki Mamo! I tak Cię kocham, nie musisz mi nic kupować!

Święta, które najbardziej utkwiły mi w pamięci…
Wiele lat temu spędziłam święta sama z moim narzeczonym w samochodzie. Pojechaliśmy w rejon Sanktuarium Montserrat. Tam spędziliśmy całą wigilię,  pijąc grzane wino i jedząc turrón (wraz z naszym kotem), podziwiając z okien auta klasztor. Ma on w sobie coś wyjątkowego. Montserrat to bardzo metafizyczne miejsce.

Moja ulubiona świąteczna piosenka to…
The Cristmas Song Nat King Cole'a.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat