„W szufladzie nic nie ukrywam, piszę na bieżąco.” – rozmowa z Magdaleną Krauze

Wywiad z Magdaleną Krauze, autorką powieści "Taką sobie ciebie wymarzyłam".
26 kwietnia miała miejsce premiera najnowszej powieści Magdaleny Krauze „Taką sobie Ciebie wymarzyłem”. To szósta powieść autorki, debiutującej w 2019 roku tytułem „Czekałam na Ciebie”.

Katarzyna Jabłońska: „Taką sobie Ciebie wymarzyłem” to tytuł twojej najnowszej książki. Czy możesz nam zdradzić, kto i kogo sobie wymarzył?
Magdalena Krauze: Kiedy zaczynam pisać książkę, mam gotowy tytuł. Tak było i tym razem – z tą jednak różnicą, że zmieniłam go mniej więcej w połowie. Bardzo chciałam, aby ta książka miała więcej pierwiastka męskiego.
Główny bohater, Aleksander, od najmłodszych lat był ciężko doświadczany przez los. Jako dziecko miał marzenie, które udało mu się spełnić w dorosłym życiu. I o ile doskonale radził sobie na płaszczyźnie zawodowej, o tyle w miłości nie miał szczęścia. A przecież ten aspekt życia jest dla każdego człowieka bardzo ważny. Lubimy kochać i być kochani. W końcu i do Alka uśmiecha się los. Ponoć mówi się, że miłość sama nie zapuka do naszych drzwi – a tu niespodzianka. Pola okazała się kobietą, do której Aleksander wypowiada słowa zawarte w tytule książki.

K.J.: Czy sama jesteś marzycielką?
M.K.: Jestem marzycielką, ale kiedy trzeba, twardo stąpam po ziemi.

K.J.: Jak się czujesz ze świadomością, że masz na koncie już sześć wydanych powieści? Czy daje Ci to poczucie spełnienia, satysfakcji?
M.K.: Jestem szczęśliwa. Bardzo! Pisanie sprawiło, że zmieniło się moje życie. Jeszcze nie jestem spełniona, bo gdyby tak było, pewnie nie miałabym zapału, by tworzyć nowe historie. Satysfakcji w trakcie pracy i w momencie, kiedy oddaje się książkę w ręce czytelników, jest mnóstwo. Chwilo, trwaj!

K.J.: Choć pisać zaczęłaś już w szkole podstawowej, to Twoja pierwsza książka ukazała się stosunkowo niedawno. Czy trzymasz w szufladzie jeszcze jakieś powieści, które czekają na wydanie?
M.K.: Ta moja pisanina faktycznie trwa już długo, ale wiadomo, że teksty z podstawówki już na zawsze pozostaną w zeszytach zatytułowanych „Brulion”. Chociaż może udałoby się wydać jakiś tomik poezji miłosnej, bo oprócz opowiadań lubiłam też pisać wiersze. Potem była dość długa przerwa. Kiedy moja córka skończyła osiemnaście lat, powiedziałam: „Dobrze, córcia, teraz matka musi zrobić coś dla siebie”. W szufladzie nic nie ukrywam, piszę na bieżąco.

K.J.: Czy od zawsze wiązałaś swoją przyszłość z literaturą? A może chciałaś zostać kimś zupełnie innym?
M.K.: Jako dziecko bardzo chciałam zostać przedszkolanką, jak moja mama. Książki były zawsze obecne w moim domu, ale nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś sama coś napiszę.

K.J.: Poza pisaniem lubisz też czytać książki obyczajowe. Gdybyś miała określić tytuł, który jest Twoją książką życia, co by to było?
M.K.: Czytam teraz znacznie mniej niż wtedy, kiedy nie pisałam. Trochę mi tęskno za tymi popołudniami z książką.
Może odpowiem na to pytanie nieco wymijająco. Kiedy biorę książkę do ręki, liczę na to, że będzie ona moją książką życia, bo każda historia napisana przez kogoś jest inna, każda niesie przesłanie i z każdej można się czegoś dowiedzieć, nauczyć i wyciągnąć wnioski.

K.J.: Dziękuję za wywiad.
M.K.: Również serdecznie dziękuję! Życzę pomyślności na gruncie prywatnym i zawodowym.

Rozmawiała
Katarzyna Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat