Włoskie krajobrazy, gorąca miłość i mafia, czyli rozważania na temat "Contadiny"

Włoskie krajobrazy, gorącą miłość i mafia, czyli rozważania na temat "Contadiny" - najnowszej powieści Weroniki Tomali.
Weronika Tomala jest poczytną autorką powieści obyczajowych. Jej najnowsza książka zatytułowana "Contadina", to historia zdecydowanie różniąca się od dotychczasowego dorobku autorki.

Katarzyna Jabłońska: Za nami cudowny świąteczno-noworoczny okres, w którym czas płynie zupełnie inaczej. Jak go wspominasz?

Weronika Tomala: To prawda. W moim przypadku ten czas płynie zdecydowanie za szybko. W drugi dzień Świąt zawsze zadaję sobie pytanie: dlaczego to już koniec? W tym okresie zawsze odbywamy liczne spotkania z rodziną, odwiedzamy rodziców, teściów, babcie i dziadków, spotykamy się z kuzynostwem. A że wszystkich mam wokół siebie, bardzo blisko, nikogo nie wypada pominąć. W tym roku mieliśmy trochę pod górkę, bo córkę dopadła grypa, ale i tak wspaniale spędziliśmy czas.

K.J.: Jesteś pełnoetatową pisarką. Czy w okresie świątecznym zwalniasz, by więcej czasu poświęcić na przygotowania do świąt i spotkania z rodziną, czy też nie robisz sobie większych przerw w pisaniu?

W.T.: Oczywiście robię sobie przerwę. Przed Świętami piszę więcej, staram się wszystko zostawić na takim etapie, by potem po tym czasie móc łatwo do tego wrócić. Szczerze powiedziawszy pisanie w czasie Świąt i na kilka dni przed nimi byłoby dla mnie niewykonalne. Biorąc pod uwagę fakt, że i tak na co dzień muszę jakoś godzić czas poświęcany obowiązkom związanym z domem i dziećmi, a pisaniem, kiedy dochodzą świąteczne przygotowania i liczne spotkania z rodziną, nie ma mowy o pisaniu. I ma to swój urok. Wtedy po prostu odpoczywam od wszystkiego.

K.J.: Niedawno miała miejsce premiera Twojej najnowszej powieści, "Contadiny". To coś zupełnie nowego, z czym jeszcze nie mieliśmy do czynienia w Twojej twórczości. Co skłoniło Cię do podjęcia takiego kroku?

W.T.: „Contadina” to dla mnie niezbity dowód na to, że nigdy nie powinniśmy mówić „nigdy”. Bo ja jeszcze całkiem nie tak dawno byłam absolutnie przekonana, że jako autor nie sięgnę po ten gatunek. Jednak od pewnego czasu w moich powieściach obyczajowych/romansach pojawiało się coraz więcej wątków kryminalnych. Jakieś zabójstwa, mroczne tajemnice – zaczęło mi być z tym „literacko” po drodze i gdybym przesadziła tworząc tak zwyczajną powieść obyczajową, mogłoby to wpłynąć na wiarygodność treści. Przecież na co dzień ludzie nie biegają z pistoletami. A w mafijnym środowisku tkwi potencjał, bo może zdarzyć się wszystko. W ten sposób zaczęłam się zastanawiać nad tym, a gdyby tak połączyć romans, mafię i dodać do tego moje ukochane Włochy w tle? Nie ukrywam, że tworzenie całej trylogii mafijnej sprawiało mi gigantyczną satysfakcję.

K.J.: Miłość, dramaty, mafia... Nie boisz się, że to się już przejadło czytelnikom?

W.T.: I tak i nie. Ja sama miałam już przesyt tym tematem i rozstałam się na jakiś czas z powieściami mafijnymi. Jednak z drugiej strony widzę, że wciąż wielu czytelników chce po to sięgać. Starałam się zatem stworzyć książkę, w której nie będzie tylko zabijania i seksu, ale także pojawią się jakieś inne wartości. Mam nadzieję, że moi czytelnicy to docenią i polecą innym. Przecież książki o mafii nie muszą być wszystkie takie same i liczę na to, że moja zostanie gdzieś tam zauważona. Tego po cichu bardzo sobie życzę.

K.J.: "Contadina" to z języka włoskiego "wieśniaczka". Czym kierowałaś się tytułując tak pierwszy tom swojego najnowszego cyklu?

W.T.: Każda część mafijnej trylogii będzie zawierać jedno włoskie słowo mające dość istotny związek z fabułą. Contadina czyli wieśniaczka to przezwisko, którym główną bohaterkę powieści, Sofię, określali rówieśnicy. Dziewczynka, po śmierci swojej matki, przeprowadziła się z małej włoskiej wioski do rodzinnego miasta ojca. Niestety w zderzeniu z nową klasą spotkało ją wiele nieprzyjemnych sytuacji. Wyśmiewana ze względu na pochodzenie i status materialny zwróciła uwagę pewnego chłopaka, który w szkole budził respekt i z którym wiązało się wiele plotek. Fabio, bo tak miał na imię, postanowił się za nią wstawić. Nie bez przyczyny. Tak rozpoczyna się ta historia. A co się stanie w dorosłości bohaterów? O tym dowiecie się czytając moją najnowszą powieść.

K.J.: Często podróżujesz do Włoch. W jakim stopniu zamiłowanie do tego kraju przyczyniło się do osadzenia tam akcji "Contadiny"?

W.T.: W moich książkach już od jakiegoś czasu pojawiały się wzmianki o Włochach, jednak nie były one znaczące. Główni bohaterowie zazwyczaj wyjeżdżali tam w jakąś podróż, ale był to zazwyczaj tylko mały epizod. Nie licząc „Il professore. Włoska miłość”, bo tutaj było włoskiego klimatu znacznie więcej. Tym razem postanowiłam zaszaleć, bo przecież jak mafia, to Włochy. Pomyślałam, że mogę wykorzystać odwiedzone przeze mnie miejsca i całą akcję powieści umieścić właśnie tam. Dzięki temu mogłam powrócić do własnych wspomnień i skontrastować to z losami zupełnie nowych postaci, których życiem przez jakiś czas sama żyłam. To była naprawdę dobra zabawa.

K.J.: Kiedy możemy się spodziewać dalszych części trylogii mafijnej?

W.T.: Pozostałe części są już w Redakcji i czekają na swoją kolej. Myślę, że Czytelnicy nie będą musieli długo czekać i że cała trylogia zawita na rynku wydawniczym w tym roku.

Bardzo dziękuję za czas poświęcony na udzielenie odpowiedzi na wskazane pytania. Życzę sukcesów w życiu zawodowym oraz spełnienia na gruncie prywatnym.

Rozmawiała
Katarzyna Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat