Wywiad z Ms. Obsession

Ms. Obsession opowiada o najnowszej płycie „Manekin EP”.
Wschodząca gwiazda muzyki elektronicznej opowiada o swoich artystycznych inspiracjach i o najnowszej płycie „Manekin EP”.

Ms. Obsession to pseudonim artystyczny Aleksandry Warchoł. Pochodząca z Chełma artystka jest nie tylko utalentowaną wokalistką, ale także autorką tekstów i producentką muzyczną. Za pomocą muzyki Ms. Obsession dzieli się ze światem swoimi obserwacjami na temat rzeczywistości. Jej najnowsza płyta „Manekin EP” to ważne wydarzenie na scenie polskiej muzyki elektronicznej. Znajdują się na niej surrealistyczne, nieszablonowe utwory, które zapadają w pamięć i budzą wiele skrajnych emocji. W najnowszym wywiadzie, piosenkarka dzieli się z czytelniczkami dlaLejdis  kulisami powstawania płyty i opowiada o swoich muzycznych dążeniach i fascynacjach.

„Obsession” oznacza obsesję, a nawet natręctwo, manię. Te wyrazy raczej nie nasuwają pozytywnych skojarzeń. Skąd wziął się pomysł na Twój pseudonim?
To zależy jak na to spojrzeć. Mam dość elastyczne podejście do słów. Obsesja to faktycznie mocny wyraz, w znaczeniu dosłownym sugeruje wręcz zaburzenie. Zaburzenie to pewne odstępstwo od normy, ale czym tak właściwie jest norma i kto o tym decyduje? Ja używam tego słowa, ponieważ jest mocne, intensywne. W moim życiu pojawiały się skrajności, dlatego też album jest bardzo różnorodny i znajdziemy tam całe spektrum możliwych emocji.

W swoim artystycznym życiu próbowałaś już różnych stylów i gatunków. Czy czujesz, że w elektronice odnalazłaś już swój muzyczny Eden?
Czy muzyczny Eden, hmm, nie wiem. Bardzo dobrze się czuję w elektronice, dobrze też czuję się w grunge, który czasem śpiewam w domu wspominając dawne muzyczne fascynacje. Chyba zmierzam do tego, że nie dzielę muzyki na gatunki, w których się odnajduję, bo postrzegam muzykę jako całość – wielki twór o różnych środkach wyrazu czy różnym poziomie energii.

Inspiracje do swojej twórczości czerpiesz m.in. z obserwacji społeczeństwa. Czy zależy Ci na tym, aby tworzyć muzykę „z przesłaniem”, zmuszającą do myślenia?
A tak! Lubię działać na wyobraźnię – to czy mi się to udaje, muszą już ocenić słuchacze. Ale staram się to robić, oddziaływać różnymi środkami wyrazu, oddając pewną energię i koloryt, który w mojej głowie przypisany jest do danego utworu. Są sprawy i sytuacje, które tak bardzo mnie zdumiewają, martwią czy wręcz denerwują, że pod ich wpływem piszę utwór, który jest tego wyrazem.

Piosenki z pogranicza rzeczywistości i fantazji raczej rzadko znajdują drogę do tzw. mainstreamu. Czy chciałabyś dotrzeć ze swoją muzyką do jak najszerszego grona odbiorców, czy wystarcza Ci mniejsza, ale bardziej świadoma publiczność?
Cenię każdego fana na moim fanpage’u i wiem, że są to osoby należące do tej drugiej kategorii. Ale nie mam nic przeciwko temu by mieć szerokie grono świadomej publiczności.

Możemy usłyszeć Cię na płycie duetu Sotei. Niedawno wystąpiłaś na ich koncercie. Jak współpracuje Ci się z chłopakami?
Bardzo fajnie, bardzo ich lubię i mamy świetny kontakt. Zarówno z Wojtkiem Soburą jak i Teielte współpracuję też poza Sotei i mam nadzieję kontynuować nasze poczynania.

Jesteśmy tuż po premierze Twojego albumu „Manekin”. Jak oceniasz odbiór płyty?
Głosy, które do mnie dochodzą są bardzo pozytywne i świadome. Zawsze mnie fascynowało to, że ilu ludzi tyle przemyśleń i „numerów jeden” spośród tych obecnych na albumie. Ludzie odnajdują tam swoje miejsce i to jest dla mnie wielką wartością.

Niedawno zagrałaś premierowy koncert. Z pewnością towarzyszyło mu mnóstwo emocji?
Oczywiście. Wszystko działo się bardzo szybko w tych ostatnich miesiącach przed premierą albumu, która jednocześnie była premierą singla, teledysku i wykonania na żywo.

Gdzie i kiedy będziemy mogli usłyszeć piosenki z „Manekina” na żywo?
Wiosną 2018 roku wyruszymy w trasę i pojawimy się w różnych miastach Polski. Szczegóły będę podawać na bieżąco na moim fanpage’u. Ale wcześniej, bo 22 lutego, zagramy na żywo na antenie Radia Dla Ciebie. W pełnym składzie odtworzymy materiał z płyty. Zapraszam od 20:00.

Czy masz swój ulubiony utwór na płycie?
One są tak różne, że zależy to od dnia czy stanu mojego umysłu -  ciągle się więc zmieniają, obecnie są to „Bramy Snu”.

Wybór „Tabu” jako singla promującego płytę był oczywisty, czy wymagał dużego namysłu?
Wybór singla dla mnie nigdy nie jest oczywisty. Każdy utwór na tym albumie jest inną bajką jednej całości, co oznacza, że chociaż są one spięte pewną klamrą, to przedstawiają niekiedy różne muzyczne światy. Singiel może więc być wybierany w tym przypadku na różne sposoby. Możemy patrzeć na przebojowość utworu, oryginalność albo na piękno opowiadanej historii, czy potrzebę manifestu.

Jak wspominasz pracę nad klipem?
Bardzo dobrze. Mieliśmy bardzo fajną ekipę, ja na ogół bardzo lubię pracę na planie, tym bardziej wśród ludzi dających z siebie wszystko, pasjonujących się tym co robią. To się wyczuwa.

„Tabu” jest trochę jak igła, która przebija nadmuchany balon pozorów. Czy pozostałe utwory na płycie również spełniają taką rolę?
W pewnym sensie tak. W każdym utworze jest jakaś większa lub mniejsza gra pozorów czy to w kontekście relacji między dwojgiem ludzi tak jak w „Nie ma mnie”, czy w kontekście całych grup społecznych, religijnych, politycznych jak w „Ze mną”, czy monologu wewnętrznym odgrywającym się w głowie tak jak w przypadku „I tried”, „Bramy snu” czy „Help me”.

W 2013 wydałaś płytę „Lovely Fear”. Czy proces powstawania „Manekina” bardzo różnił się od pracy nad poprzednim albumem?
Tak, różnił się całkowicie. Pierwsza płyta była w całości wyprodukowana przeze mnie, byłam obecna też przy Miksie. Dużo prac odbywało się nocami, intuicyjnie, niekiedy po omacku. Ale z perspektywy czasu widzę, że mimo tego, że wtedy szłam głównie za przeczuciem i stawiałam kroki w zupełnie nieznanym mi świecie, to w tym wszystkim był pomysł i była świeżość. Przy „Manekinie” współpracowałam już z różnymi producentami, otworzyłam się, pisałam dużo po polsku, bardziej dojrzale, ale wciąż na podobnym poziomie eksperymentu i z zachowaniem swojego stylu. Elektroniki mamy w tej chwili w bród zarówno na polskim jak i zagranicznym rynku, ale myślę, że „Manekin” jako całość ma swój specyficzny świat, który nie pozwala się za bardzo porównywać do innych albumów.

Twoje utwory są dynamiczne, nieszablonowe i nieco surrealistyczne. A prywatnie jesteś osobą mocno stąpającą po ziemi, czy bliżej Ci do idealistki i marzycielki?
Mam w sobie obydwie skrajności. Są sytuacje kiedy twardo trzymam się ziemi, a są i takie, kiedy fruwam w przestworzach.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Teresa Kasprzak
(teresa.kasprzak@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat