5 sztuczek marketingowych, którym ciągle ulegamy

Tym sztuczką marketingowym najczęściej ulegamy.
Jak sprzedawcy oszukują psychikę konsumentów, aby zachęcić ich do sprzedaży swojego produktu? Sprawdź, na które sztuczki dałaś się nabrać!

Wyszłaś do sklepu tylko po parę rzeczy, a znów wracasz obładowana zakupami? A może chciałaś jedynie przejrzeć produkty sklepu online, tymczasem kurier jest już w drodze? Nic dziwnego! Nasz mózg daje się łatwo oszukać, a oto kilka przykładów, jak marketing to wykorzystuje.

1. Większe opakowanie to więcej produktu

Pomimo że producent jest zobowiązany umieścić na opakowaniu wielkość produktu, żadna ustawa nie reguluje wielkości tej informacji. Z tego powodu takie dane są ukryte i nierzucające się w oczy, a kupujący musi dobrze się przyjrzeć i poszukać, aby dowiedzieć się, jaką masę rzeczywiście ma interesujący go produkt. Nie każdy jednak ma na to czas, robiąc duże zakupy, zatem łatwiej jest sięgnąć po większe opakowanie, które sprawia wrażenie większej ilości produktu.

A co nas tam zwykle czeka? Paczka chipsów do połowy wypełniona powietrzem, słoiczki po kremach z wyraźnie za grubym dnem... Niemal codziennie dajemy się na to nabrać.

2. Podobne produkty

Kiedy jakiś produkt odniesie sukces na rynku sprzedażowym, zaraz pojawiają się producenci wypuszczający jego tańsze i często gorszej jakości zamienniki. Choć kopiowanie znaku towarowego jest zabronione, użycie podobnych kolorów czy symboli zazwyczaj nie może podlegać karze. Często te ,,zamienniki” są aż nazbyt łudząco podobne do oryginałów. Teraz tylko postawić je na półce obok najlepiej sprzedającego się produktu i voila! Konsument często nawet nieświadomie sięga po podróbkę, myśląc, iż to tylko zmiana etykiety przez producenta.

3. Krótki czas promocji i ważności rabatów

Dostajesz rabat na następne zakupy w sklepie, ale musisz go wykorzystać w ciągu doby, kilku dni, tygodnia... A może widzisz na stronie sklepu lub w aplikacji chwytliwe hasła, takie jak ,,W magazynie zostało tylko kilka sztuk!” lub ,,Ostatnie wolne miejsca!”. To wszystko sprawia, że nasz mózg zaczyna gorączkowo analizować straty i zyski. Być może produkt nie jest ci teraz koniecznie potrzebny, ale to taka okazja, a co, jeśli później nie będzie? I tak decydujesz się na zakup produktu, którego zazwyczaj w magazynie pozostało jeszcze wiele sztuk...

4. Odbicie piłeczki

Jak się okazuje, niewychwalanie zalet firmy najlepiej ją reklamuje oraz pozyskuje klientów, ale jest to... Negowanie zalet i podkreślanie wad konkurencji. Chwyt ten stosowany jest nie tylko w marketingu, ale także podczas rozmów rekrutacyjnych czy nagminnie podczas kampanii wyborczych.

5. Miły sprzedawca

Ile razy zdarzyło ci się coś kupić tylko dlatego, że sprzedawca zabiegał o twoje względy, zaangażował się w dobór outfitu czy choćby na zapytanie o dane buty, wyciągnął dwadzieścia sztuk różnych modeli w pięciu różnych kolorach i z sześciu różnych półek? Głupio było wówczas odmówić i choć produkt nie podobał ci się lub był zbędny, trafił do twojej szafy. Nie martw się, sprzedawca zazwyczaj robi to wszystko tylko po to, aby sprzedać produkt, nie zaś dlatego, byś była zadowolona. Jest to tzw. reguła wzajemności, czyli wymiana dóbr - jeśli ktoś cię czymś obdarował, powinnaś się w odwdzięczyć, w innym wypadku doskwiera ci poczucie winy. Z regułą tą, głęboko zakorzenioną w naszej mentalności, ciężko jest walczyć, a marketing to śwadomie wykorzystuje.

Ilona Podsiadła
(ilona.podsiadla@dlalejdis.pl)

Fot. freepik.com




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat