Dwóch kuzynów: David (Jesse Eisenberg) i Benji (Kieran Culkin) przyjeżdża do Polski, aby odkryć kraj opuszczony przed laty przez ich niedawno zmarłą babcię Dory. W teorii ma to być podróż śladami Holocaustu, która jest nieco zbyt szczegółowo i bezosobowo zaplanowana przez brytyjskiego przewodnika, a którą mają zaliczyć razem z niewielką grupą współtowarzyszy. Z czasem wycieczka staje się bardziej osobista, odżywają stare wspomnienia zarówno te dobre, jak i te podszyte żalem i skrywanymi urazami.
W Polsce produkcja kojarzona jest głównie z faktu, iż film był u nas kręcony (patrzenie na doskonale znane miejsca oczami przyjezdnego jest naprawdę dziwnym doświadczeniem) i tego, że reżyser, scenarzysta i zarazem odtwórca głównej roli Jesse Eisenberg złożył, pozytywnie rozpatrzony, wniosek o przyznanie polskiego obywatelstwa. Jak dowiedziałam się już po obejrzeniu filmu, został nawet honorowym obywatelem miasta Krasnystaw, gdzie urodziła się jego prababka. Oczywiście trudno się nie zgodzić, że jest to miłe, że ktoś znany jest na tyle zdeterminowany, aby mieć namacalny dowód więzi z krajem przodków.
Niemniej na ekranie nasi bohaterowie pozostają jednorazowymi turystami, nawet jeśli w pewnym momencie Benji zuchwale stwierdza, że powinni jechać pociągiem za darmo, bo przecież są u siebie. Nie są, o czym się przekonują, gdy próbują pozostawić po sobie ślad pod dawnym domem babci, a i sam powrót do Stanów stawia więcej pytań niż odpowiedzi. Podróż fizyczna ma jasno określone punkty początku i końca. Ta w głąb siebie i nieuchronnie zmieniającej się relacji jest tego pozbawiona. Końcówka jest na tyle otwarta, że prawdę mówiąc, sama zaczynałam się zastanawiać, czy Benji nie był tylko wytworem wyobraźni Davida i dlatego nie mógł zakończyć filmu w miejscu innym niż to, w którym go rozpoczął.
Technicznie nie mam nic do zarzucenia z wyjątkiem tego, że osoba odpowiedzialna za oprawę muzyczną naprawdę przesadziła z Chopinem. Rozumiem jeden utwór, dwa, ale nie non stop. Poza tym film jest ładnie nakręcony, gra aktorska jest niezła, czy rzeczywiście zasługująca na Oskara nie będę oceniać, bo już dawno przestałam zwracać uwagę na nagrody. Aktorzy mają ze sobą dobrą, braterską chemię, dzięki czemu łatwo jest uwierzyć, że rzeczywiście mamy do czynienia z członkami rodziny. Początkowo trochę denerwowały mnie rozmowy przypominające słowotok, bo generalnie wolę dialogi, w których mówi się więcej, mówiąc mniej, jednak ta w restauracji wypadła naprawdę przekonująco.
Jeśli chodzi o samo wydanie Blu-Ray, na płycie mamy do wyboru napisy w dwunastu językach i pięć wersji językowych. Wydawca zapewnił nam interaktywne menu i bezpośredni dostęp do scen. Jest również materiał dodatkowy „Piękne przeznaczenie: tworzenie filmu »Prawdziwy ból «”.
Podsumowując, „Prawdziwy ból” jest uniwersalną opowieścią o bólu, żałobie, rodzinie i przemijaniu. Czasami w określeniu gatunku filmu można znaleźć komedię, ale moim zdaniem zdecydowanie jest to dramat z kilkoma lżejszymi momentami.
Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)
Reżyseria: Jesse Eisenberg, Rok wydania: 2024, Czas trwania: 1 godz. 29 min, Gatunek: dramat.