Wszystkie znamy z mediów pojęcie „toksycznego związku”. Ale co ono tak naprawdę oznacza? Toksyczny związek ma miejsce wtedy, kiedy bycie z kimś wywiera na nas destrukcyjny wpływ. Z czym wam się to kojarzy? Z niewłaściwym partnerem, prawda? Z mężczyzną, który jest albo zły i stosuje przemoc (fizyczną lub psychiczną), albo tylko zagubiony (nieodpowiedzialny, niezaradny)...
Oczywiście, to prawda. Jednak musimy pamiętać, że toksyczny związek to dużo szersze pojęcie: to każda relacja, która nas w jakikolwiek sposób niszczy. A wina za to nie musi leżeć wyłącznie po stronie tej drugiej osoby.
Toksyczna miłość ma miejsce na przykład także wtedy kiedy kochamy kogoś za bardzo. Do tego stopnia zatracamy się w naszym uczuciu, że wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy plan. Kiedy rezygnujemy z własnych pasji, kiedy przestaje nam zależeć na własnym rozwoju, kiedy jedyne czego pragniemy, to być z naszym wybrankiem - to znaczy, że zgubiłyśmy gdzieś siebie. A szczęście oparte wyłącznie na tak przesadzonym i niezdrowym uczuciu jest złudne i nie może trwać długo.
Nie tylko bycie „niewolnicą własnej miłości” jest dla nas niszczące. Także odwrotna sytuacja: związek z kochającym nas za mocno, uzależnionym od nas człowiekiem musi na dłuższą metę okazać się nieznośny. Tyle z związku miłości, ile w nim wolności. Relacja zbyt bliska, w której brak przestrzeni osobistej dla każdego z partnerów sprawia, że oboje zaczynają się dusić.
Toksyczny związek to nie tylko taki, który ma negatywny wpływ na naszą życiową sytuację. Zła jest także relacja, która zmienia na gorsze nasze wnętrze, naszą psychikę. Wydawałoby się, że miłość powinna uskrzydlać i wydobywać z nas to co najlepsze, ale bywa odwrotnie. Czasem przebywanie z naszym partnerem zaostrza nasze wady i pozwala im się rozwijać. Przykładem może być tutaj silna kobieta związana z dużo słabszym psychicznie, podporządkowanym jej mężczyzną. Jej zaletami są energiczność, przebojowość, kreatywność. Jej wadami: chęć dominowania, nieumiejętność pójścia na kompromis, zarozumiałość. Partner, który we wszystkim jej ustępuje, za którego podejmuje wszystkie decyzje, który, mówiąc kolokwialnie „daje jej rządzić” może jej się wydawać idealny, ale prawda jest taka, że przez niego do głosu dochodzi w niej to co najgorsze.
Warto cały czas zadawać sobie pytania takie jak: czy moja miłość daje mi szczęście? Czy pomaga mi być taką osobą, jaką chcę być? Nawet, jeżeli jesteśmy bardzo zakochane, nie ignorujmy ostrzegawczych sygnałów.
Katarzyna Lewcun
(katarzyna.lewcun@dlalejdis.pl)
Fot. sxc.hu