DVD „Black Adam” - recenzja

Recenzja DVD „Black Adam”.
Filmy o komiksowych bohaterach od wielu lat regularnie pojawiają się na ekranach kin, przedstawiając kolejne postaci z uniwersów. Na postać Black Adama przyszło czekać długo, ale czy za tym przyszło coś świetnego? W mojej ocenie nie bardzo.

Główną osią fabuły jest uwolnienie po pięciu tysiącach lat z grobowca Teth-Adama, starożytnego półherosa, i walka z zagrożeniem za sprawą jednej korony. Po drodze pojawia się także Stowarzyszenie Sprawiedliwości, które na celu ma głównie ochronić cywilów. Na tym tle dochodzi do poważnej rozmowy, która pokazuje, że Black Adam to nie superbohater, ale antybohater. Dla niego śmierć nie zdaje się mieć znaczenia, jeżeli po trupach może dojść do celu, co zostało dobrze pokazane, ale to chyba tyle z plusów tego filmu.

Wszelkie sceny walk zdają się być wtórne. Nie dziwi to, kiedy rynek kinowy został zalany produkcjami o superbohaterach, a wszelkie możliwe efekty specjalne były wykorzystane przynajmniej raz. Efektownie jest, ale czy ciekawie? Kolejne starcia szybko pokazują, kto je wygra, a ostateczna bitwa niczym nie zaskakuje - przez to seans pozbawiony jest emocji.

Jeżeli scenariusz miał przedstawić bohaterów tak, by móc ich łączyć z cechami lub mocami, to się udało, ale nie ma tu większej głębi. Nie zdziwię się, kiedy szybko zapomnę o ich imionach, bo jakoś nie zdołałam przywiązać do tego wagi. Nawet Dwayne Johnson i Pierce Brosnan nie zdołali pokazać swoich umiejętności. Ich gra jest pozbawiona życia, dość sztywna, a nie tego oczekiwałam.

Scenariusz ma też luki. Szybsza akcja przechodzi w sceny rozległe, spokojne, ale przez to zupełnie nużące i niewiele wnoszące do całości historii. Gdyby je nieco skrócić lub nadać wypowiedziom, które w nich padają, trochę więcej emocji, może moje odczucia byłyby inne.

Całość nie różni się dla mnie od innych filmów o superbohaterach, nie zaskakuje, prosto przedstawia postać Teth-Adama, by do tego dołożyć walkę. Sprawdzone schematy, mała liczba wyrazistych dialogów, szablonowe postaci drugoplanowe - to sprawia, że nawet scena po napisach, której można się spodziewać i sugerująca kontynuację, nie zachęca mnie, by wrócić, jeżeli będzie ciąg dalszy.

Marta Osadnik
(marta.osadnik@dlalejdis.pl)

„Black Adam", Jaume Collet-Serra, Adam Sztykiel, Rory Haines, Warner Bros. Entertainment Polska sp. z o.o., USA, 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat