DVD „Jak najdalej stąd” - recenzja

Recenzja DVD „Jak najdalej stąd”.
„Kiedyś zapłaczesz”

Ten film zdecydowanie wypada z kanonu filmów lekkich, łatwych i przyjemnych, gdyż zmusza do myślenia. Jest tu kilka myśli wartych zapamiętania, a jedna z nich, która pojawia się w pierwszych minutach filmu, co prawda nie nadaje się do cytowania, ale za to stanowi oryginalne połączenie wulgarności i bezczelności nastoletniej, choć prawie dorosłej, dziewczyny. Najważniejsze zdania powie pracownik firmy pośredniczącej w zatrudnianiu Polaków.

W tym filmie mamy dwóch głównych bohaterów. Na pewno będzie to Ola, którą gra rewelacyjna Zofia Stafiej, będąca „głową” rodziny w Polsce. Do tego jest matka, dość mocno polegająca na tym, co powiedzą inni albo ksiądz w kościele, jest także niepełnosprawny brat. Drugi bohater to ojciec, pracujący za granicą, który obiecał córce pieniądze na samochód jeśli tylko zda egzamin na prawo jazdy. Od tego egzaminu zresztą się zaczyna. A potem jest szok, bo ojciec zmarł i trzeba zrobić wszystko, aby sprowadzić jego ciało do Polski i tu go pochować. Matka nie pojedzie, w końcu nie zna języka, wysyła Olę, namaszczając ją na najważniejszą osobę w rodzinie.

I choć początek miał być chyba o eurosierotach, o których od kilku lat coraz ciszej w polskich mediach, to ciąg dalszy jest gorzką historią o tym, jakie życie prowadzą ci, co wyjechali. Praca za kolegów, często na skraju prawa, w warunkach, które nie zawsze spełniają normy bezpieczeństwa. W tym świecie to właśnie właściciel firmy rekrutującej pracowników z Polski, cyniczny i nieco bezwzględny, da Oli konkretne wskazówki, co robić, gdzie załatwić i w jakiej kolejności. I to on powie, że tych zmęczonych, styranych wręcz ojców, wszyscy w Polsce traktują trochę jak przelew, który raz w miesiącu musi się pojawić na koncie. Rodzina w Polsce bardzo często nic o nich nie wie-córka nie wiedziała, jak ojciec ma na drugie imię, jakie znaki szczególne ma ojciec i czy w ogóle je ma. W końcu ona wychowywała się praktycznie bez niego, skąd to miała wiedzieć? Dwa światy w różnych krajach, które łączy przelew.

Dziewczyna na obcej ziemi trochę się miota między zabawą, której jej jako nastolatce brakuje, a odpowiedzialnością, którą obarczyła ją matka. Dla matki ważna jest oprawa: pogrzeb w kościele, natomiast obiecane pieniądze, za które miał być samochód, pójdą na pomnik, taki ładny, żeby wszyscy zazdrościli. I jednocześnie wyłącza myślenie, że córka musi podołać procedurom, że koszt sprowadzenia ciała do Polski może być bardzo wysoki. Nie, tu nie ma nawet sekundy na zastanowienie się nad tym, tu już jest poukładany obrazek, jaki matka sobie wymyśliła: obraz wdowy, której mąż zginął na obcej ziemi.

Ola Hudzik, przez samo h, przechodzi nadzwyczaj szybki kurs dorosłości. Nie tyle dorastania, co dorosłości właśnie. Czy mu sprosta? Na to pytanie odpowiedź można znaleźć w tym filmie. To spora dawka prawdy o życiu, o którym na co dzień nie myślimy. Tu jest życie, do którego trzeba się dopasować. Oli jakoś się to udaje.

Młodej aktorce towarzyszą gwiazdy polskiej kinematografii, którym powierzono właściwie role drugoplanowe, za to bardzo odpowiedzialnych dorosłych. Kinga Preis jest matką, Arkadiusz Jakubik gra Mazurka, właściciela firmy pośrednictwa. Partnerują im aktorzy irlandzcy, którzy tworzą równie ciekawą plejadę bohaterów.

Czy oglądać? Oglądać. Tylko tyle i aż tyle.

Agnieszka Pogorzelska
(agnieszka.pogorzelska@dlalejdis.pl)

„Jak najdalej stąd” reż. Piotr Domalewski, DVD, dystrybucja: Forum Film Poland




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat