DVD „King’s Man: Pierwsza misja” - recenzja

Recenzja DVD „King’s Man: Pierwsza misja”.
Wybucha I wojna światowa - złowrogie siły knują intrygi. Czy ktoś ich powstrzyma?

Omawiany film jest prequelem pierwszej części „King’s Man: Tajne służby” z 2014 roku, którego reżyserem jest ta sama osoba - Matthew Vaugh. Akcja skupia się na początkach tytułowej agencji, cofając się w czasie, i przedstawiając jak doszło do jej powstania.

Główny bohater, książę Oxfordu, Orlando, grany przez Ralpha Fiennesa, jest zadeklarowanym pacyfistą. Po tym jak sam doświadczył realiów wojny i stracił żonę, skrył się wraz synem Conradem (Harris Dickinson) w swojej posiadłości. Na pozór odciął się całkowicie od życia politycznego oraz ingerowania w sprawy państwowe. Jednak gdy wybucha kolejna wojna, młody Oxford, pomimo sprzeciwów ojca, bardzo chce walczyć za ojczyznę. Wtedy Orlando, w nadziei, że syn zrezygnuje ze swoich planów, zdradza mu, czym po kryjomu się zajmuje. Mianowicie, aby wspomóc ojczyznę, stworzył siatkę szpiegowską rozsianą w najbardziej strategicznych miejscach, nie tylko w kraju.

Pierwsza część, „King’s Man: Tajne służby” była zdecydowanie udana. Czy kolejna przebiła poprzednią? Według mnie niestety nie, choć nie jest źle. Zaczynając od pochwał, na uwagę zasługuje przesłanie filmu. Pomijając krytykę kolonializmu czy arystokracji, która się na tym dorabiała, najbardziej spodobał mi się wątek wojny oraz jej drugiego dna. W kontekście konfliktu zbrojnego prawie zawsze mamy dwie strony - złych oraz dobrych. Jednak nie jest to takie jasne. Na pole bitwy nie idą przecież ci, co wywołali dane zamieszki. Jak zauważa Orlando, będąc na wojnie, zrozumiał, że zabija nie złych wrogów, ale ludzi, którzy po prostu bronią swojej ojczyzny, walczących tak jak on, za swój kraj. W dodatku wielu z nich nie miało wyboru - po prostu musieli iść na front. I za to film ma duży plus.

Inne zalety to całkiem udane sceny walki i aktorzy dobrze grający swoje role. Najbardziej podobał mi się Rhys Ifans w roli Grigorija Rasputina. Według mnie zdecydowanie wyróżniał się pod kątem gry aktorskiej na tle reszty odsady. Jednak filmowi czegoś brakuje.

Jeśli chodzi o fabułę mamy podobny motyw co w poprzedniej części - antagonistę, któremu w teorii przyświeca szczytny cel, ale niestety środki do niego prowadzące już takie nie są. Ponieważ korzystając z siatki własnych szpiegów nasz antagonista - Pasterz, de facto doprowadza i podsyca do wojny. Różnica jest taka, że w odróżnieniu od poprzedniej części, tutaj nie poznajemy tożsamości antagonisty prawie aż do końca filmu. Dlatego nie będę zdradzać kto odgrywa tę rolę, by nikomu nie psuć ewentualnej niespodzianki.

Jednak w porównaniu do Samuela L. Jacksona w roli Valentina, Pasterz jest decydowanie mniej ciekawą i mniej barwną postacią. Trudno nam nawet sympatyzować z jego ideałami, bo według mnie nie są one do końca klarowne i jasne; trzeba się domyślać o co mu w zasadzie chodzi.

Ponadto humor jest nieco suchy, a akcja, choć spójna, to nietrzymająca napięcia między wieloma wątkami. W porównaniu do pierwszej części, druga wypada znacznie gorzej. Jednak film jest i tak całkiem dobry. Ma w sobie wątki historyczne, wykorzystano też prawdziwe postacie, co w zależności od gustów, można uznać zarówno za zaletę jak i wadę.

Podsumowując, film oceniam jako średni, ale dobrze się go ogląda. Przesłanie też jest warte uwagi, więc obejrzenie go nie będzie z pewnością stratą czasu.

Izabela Guszkowska
(izabela.guszkowska@dlalejdis.pl)

Reżyseria: Matthew Vough
Rok wydania: 2021
Czas trwania: 2 g. 5 min
Gatunek: Akcja/Komedia kryminalna




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat