Polska z opóźnieniem przyjmuje nowinki przychodzące z Zachodu, również tyczy się to chorób cywilizacyjnych. Każdy jest inny, przez co preferujemy inne cechy fizyczne i charaktery u naszych partnerów. Problem pojawia się, gdy nasze upodobania stają się obsesją a partner ofiarą.
Formalnie feedersi, czyli spolonizowani „wypasacze” koncentrują się na tuszy swojej partnerki. W tym przypadku ilość oznacza jakoś zaspokojenia własnych potrzeb. To mężczyźni w przeważającej większości wykazują skłonności do chorobliwie otyłych kobiet. W związku budowanym przez wypasacza nie istnieje słowo „dość”, wszystko sprowadza się do tego, jak sprawić, by partnerka stale zwiększała swoją masę. Każdy kolejny kilogram zaspokaja niepohamowane fantazje i żądze.
Ofiarami stają się zazwyczaj osoby mające już problemy z własną tuszą, stale walczące o to, by dopasować się do dyktowanych przez popkulturę realiów. Spotykając się ze słowem uznania i pełną akceptacją co do swoich rozmiarów, zyskują poczucie oparcia i bliskości, której w przeważającej ilości przypadków rozpaczliwie szukały. Niestety, stają się niewolnicami własnych oczekiwań i tęsknoty za zrozumieniem, również stają się niewolnicami dziwnych preferencji męskiej natury.
Zazwyczaj zaczyna się niewinnie, przez czułe słowa i zdania pełne aprobaty dla obecnej tuszy, ale… bajka nie może być pełna bez „ale”. Partnerka w oczach mężczyzny stałaby się o wiele atrakcyjniejsza, gdyby zyskała może z 5, może z 10 dodatkowych kilogramów. Przecież kobiece kształty są tak zmysłowe i pociągające, że trochę tłuszczu jedynie je podkreśli, kreśląc rumieńce całokształtowi. Po 5 kilogramach przychodzą kolejne, i kolejne, i kolejne, dokładając cegły do budowanej satysfakcji feedersa – niezaspokojonej satysfakcji. Niestety, nie ma górnej granicy, kiedy kobieta jest za gruba, nigdy nie da się być za grubym w oczach wypasacza. Obserwowanym, dodatkowym czynnikiem pobudzającym feedersów jest absolutna zależność ofiary. Wręcz pożądany jest moment, kiedy kobieta nie może się ruszyć i jest zdana tylko i wyłącznie na pomoc swojego partnera.
Trudno określić skalę zjawiska w Polsce, ale na Zachodzie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie problem wypłynął na światło dzienne, powstają internetowe społeczności feedersów. Na forach opisują, jak tuczą swoje partnerki, dzielą się filmami i zdjęciami oraz przedstawiają dalsze kroki działania. Sprawa jest o tyle niebezpieczna, że kobiety szukające czułości i akceptacji, łatwo dają się złapać w taką pułapkę. Konsekwencją może być nawet śmierć, spowodowana patologiczną otyłością.
Niestety, świat nas nie oszczędza i w miejscach, gdzie wydaje się, że znajduje się prawdziwe uczucie i oparcie, nie powinno się kryć zagrożenie, ale niestety jest inaczej. Kobiety mają dodatkowy powód, by być ostrożnymi i jeszcze dokładniej przyglądać się czułym słówkom mężczyzn.
Semko Bayer
(semko.bayer@dlalejdis.pl)