Prawdopodobnie porzucą telewizyjnego pilota i wyręczą cię z kuchennych obowiązków. Zdobędą i twoje podniebienie, i serce.
Przyznajmy sobie szczerze, zdecydowana większość kobiet wiele oddałaby za to, żeby ktoś wyręczył je choćby w przygotowywaniu obiadu. Zazwyczaj zerkamy tylko nerwowo zza kuchennych drzwi, spoglądając na naszego mężczyznę, który dumnie dzierży w dłoni pilot od telewizora, gazetę lub w nielicznych przypadkach książkę. Sfrustrowane, że znowu wszystko na naszej głowie, delikatnie wspominamy, że przydałaby się pomoc. W odpowiedzi słyszymy np. "ale Ty sobie przecież świetnie radzisz sama." I w tym właśnie momencie mężczyzna piecze przysłowiowe dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze sprytnie wymiguje się od udzielenia ci jakiejkolwiek pomocy. Po drugie równie sprytnie łechta twoje kobiece ego łase na komplementy. Po jego słowach czujesz, że może jesteś jednak na właściwym miejscu, a kuchnia to twoje królestwo. Złość mija, jak ręką odjął.
Kobieto, rozejrzyj się! Czy wałek, który trzymasz w dłoni, przypomina ci królewskie berło? Czy fartuch, który masz na sobie przypomina okazałą balową suknię godną królowej? Czy twoja dworska ( w tym przypadku kuchenna) świta w postaci sztućców i garnków spełnia twoje zachcianki? Z pewnością nie. Wyjścia są dwa. Albo spróbujesz odnaleźć w swoim partnerze choćby zalążek kulinarnych zapędów, a potem będziesz go sukcesywnie pielęgnować, aż z ochotą przekroczy kuchenne progi. Albo wymienisz go na nowy, gastroseksualny model.
Mężczyźni określani mianem pokolenia gastroseksualnych w gotowaniu widzą przyjemność. I to na najwyższym poziomie. To nie są panowie, którzy nagle dostali kulinarnego objawienia, ani też antytalenty ślepo podążające za modą na gotowanie. To pasjonaci w pełnym tego słowa znaczeniu. Pomysły znajdują podczas dalekich wojaży i w kobiecych opowieściach. Potrafią słuchać, dzięki czemu dążą do spełnienia nawet najbardziej wyszukanych pomysłów na potrawy. A zaproszenie kobiety na własnoręcznie przygotowaną kolację to dla nich żaden problem.
Nastawieni na raczenie damskich podniebień wyrafinowanymi daniami, mają szansę przodować w walce o kobiece serca. Szczególnie że, jak dobrze nam wszystkim wiadomo, droga do serca wiedzie przez żołądek. Do tej pory, podążając kulinarnym szlakiem, można było zdobyć serce mężczyzny. Teraz to przysłowie z wielką siłą zaczyna nabierać nowego znaczenia.
Katarzyna Stec
(redakcja@dlalejdis.pl)