Black Traffic to płyta, która ma bardzo mocne wejście rockowym, drapieżnym I Will Break You i pełnym energii Spit You Out, które nadaje ton pierwszej połowie płyty aż do utworu I Belived in You, który już jest hitem. Jednak z każdą kolejną piosenką to pierwsze uderzenie traci impet, aby skończyć się już balladową nutą w ostatnim kawałku Diving Down. Moje osobiste hity to Sad Sad Sad oraz Sitcky Fingers in your Honey, w których według mnie Skin najlepiej wykorzystuje swoje wokalne możliwości. Wokalistka niezmiennie jest najbardziej charakterystyczną postacią z całego Skunk Anasie i nadal jest niczym meteoryt, lecący wprost na spokojne osiedle z teledysku Lately. Bez wątpienia można nazwać ją współczesną Grace Jones, a jej głos, energia i charyzma nie postarzały się od czasu kiedy zaczęłam jej słuchać na przełomie wieków.
Black Traffic nie sposób jednak nazwać płytą nowatorską w karierze zespołu, co może być zarówno zaletą, jak i wadą. Z jednej strony jeśli odpowiadało nam dotychczasowe brzmienie Skunk Anasie, nie będziemy rozczarowani, a z drugiej może trochę szkoda, że zespół ostrożnie podchodzi do nowych trendów muzycznych? Warto jeszcze dodać, że Black Traffic, to płyta na kilka przesłuchań i z każdym odtworzeniem krążek zyskuje w odbiorze.
Nie określiłabym tej płyty mianem rewolucyjnej, ale bez wątpienia jest bardzo dobra. Dobrze wypośrodkowana między mocnym rockiem, a melodyjnymi balladami, nie przeładowana elektroniką, przyciągająca wyrazistym głosem Skin, a zarazem o wiele spokojniejsza od poprzednich albumów Skunk Anasie.
Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)
Skunk Anasie, “Black Traffic”, Warner Music Poland