Czy w stałych związkach przestajemy podkreślać swoją kobiecość?
Kobieta na polowaniu
W poważnych, stałych relacjach Joasia była wcześniej dwukrotnie i za każdym razem mieszkała ze swoimi chłopakami. O swoim obecnym związku, w którym wraz z partnerem również zadecydowali, aby zamieszkać razem, sama mówi, że czuje, że jest to ten ostatni, na zawsze. - Wydaje mi się, że na samym początku, zanim poznamy TEGO mężczyznę, jesteśmy w fazie szukania i staramy się wabić z daleka np. ubieramy się tak, żeby zwracać na siebie uwagę. A jak już ją zwrócimy i jesteśmy w fazie pierwszych 3 randek sytuacja wygląda tak - skoro On nas nie zna, to skąd ma wiedzieć, jakie jesteśmy mądre, dobre, czułe i kochane? Poznawanie człowieka trwa dosyć długo, a my chcemy wywrzeć odpowiednie wrażenie od razu, więc musimy zareklamować się tym, co na zewnątrz, a tym samym złapać mężczyznę na haczyk i sprawić żeby jego seksualna, prymitywna, biologiczna natura się nami zainteresowała lub bardziej romantycznie - żeby o nas myślał, jak będzie samotnie szedł spać- opowiada Asia. Potem, gdy poznajemy się coraz bliżej, głębiej i on już wie, jakie z nas fajne babki, nie musimy już tak szalenie emanować seksapilem. Można się już spotkać na randkę np. na łyżwach lub pojechać wspólnie na wycieczkę - a zatem ubrać się wygodnie, a nie w szpilki i seksowną sukienkę. Sadzę, że jest trochę racji w stwierdzeniu, że na początku kobiety starają się być bardziej seksowne właśnie po to, żeby zwabić faceta. Dzieje się tak, ponieważ atrakcyjność fizyczna jest zaletą szybszą do pokazania, niż inteligencja i kochająca głębia. A w miarę jak facet nas poznaje, powoli odpuszczamy strategię seksualną. Tym bardziej, jeśli zaczynamy spędzać razem więcej czasu, bo przecież nie będziemy na każde spotkanie robić się na bóstwo - do wielu sytuacji to po prostu nie pasuje.
Liczy się jakość
Wiele zależy też od jakości związku ? docieka dalej Joasia. Bywa i tak, że ten nasz książę z bajki, okazuje się nim nie być, a relacja zamiast rosnąć i pogłębiać się, przysparza nam zgryzot, smutków i łez. Jeśli nasz wybranek nas nie rozumie, fajne momenty coraz częściej przeplatają się z niefajnymi, pojawiają się kolejne nieporozumienia, zaczynamy się kłócić i nie czujemy wsparcia swojej drugiej połowy - w takiej sytuacji, przeważnie nie mamy siły i ochoty na podkreślanie naszej kobiecości. Jednym słowem, gdy w związku nie dzieje się dobrze, to przestajemy po pewnym czasie o siebie dbać - bo po co? On i tak nie docenia, nie dba, a mi się nie chce, energii brak, najlepiej wygodnie i tyle...Natomiast, jeśli w związku dzieje się dobrze, kochamy się i szanujemy - to myślę, że wtedy dalej staramy się być ładne i kobiece, tyle że bez tych szaleństw co na samym początku. Generalnie trzymamy poziom, ale nie będzie żadnej tragedii, jeśli zapomnimy ogolić nogi czy kiedy nasz wybranek zobaczy nas w szlafroku, bez makijażu, a nawet z brudnymi włosami. W końcu jeśli on nas zna i kocha, to nie tylko za to, co na zewnątrz, ceni nas przede wszystkim jako osobę i partnerkę, dlatego możemy pozwolić sobie na normalność i przede wszystkim wygodę.
Wygodna normalność
Podobnego zdania jest Karolina, pracowniczka jednego z zagranicznych banków, w stałym związku jest już od trzech lat, a niedawno został on przypieczętowany pierścionkiem zaręczynowym. - Chyba cos w tym jest...niestety ? stwierdza. W świeżym związku nie pozwalamy sobie na najmniejsze zaniedbanie, natomiast teraz, jak nie ogolę nóg dla faceta, z którym jestem 3 lata, on się śmieje, że "mam nóżki jak sarenka". Poza tym kobiety w fazie zakochania - co trwa kilkanaście tygodni, przeżywają totalnie odmładzającą burzę hormonalną, dzięki której wyglądają świeżo i promiennie. Dobrym przekładem jest moja o 9 lat starsza koleżanka z pracy, która ostatnio się zakochała i wygląda jak nastolatka, wręcz czuję się przy niej staro! A wiadomo - w stałym związku taka burza na co dzień już nam nie grozi. Poza tym wydaje mi się, że ta kwestia zależy nie tylko od związku. A to, w jakim stopniu musimy o siebie dbać, warunkuje też min. aktywność zawodowa. Na co dzień w pracy staram się wyglądać elegancko, ale kiedy mam ważne spotkanie czy zebranie, to staram się podwójnie np. maluje pięknie paznokcie, robię maseczki, staranniej układam włosy. Jestem pewna, że kiedy tak wyglądam, podobam się swojemu mężczyźnie, ale nie zmienia to faktu, że kiedy wracam do domu, wbijam się w rozciągnięty dres, bo przecież mój facet i tak już widział mnie w każdej sytuacji: zaryczaną, spoconą, rano po przebudzeniu, pijaną, rozmazaną, zasmarkaną, z maseczką na twarzy i farbą na włosach... Czy to dobrze? Z jednej strony tak, bo w stałym związku nie trzeba się spinać, można się po prostu wyluzować. Z drugiej strony trochę jednak szkoda, że zanika ten dreszczyk emocji, który charakteryzuje nowe związki i każe nam wyglądać na 100 % swoich możliwości.
Stałe związki sprzyjają tyciu
Spośród moich rozmówczyń, Ola jest w stałym związku najdłużej i niemal od samego początku mieszka ze swoim partnerem. Ona także potwierdza osobliwą teorię mojego kolegi, choć jest też jakieś ?ale?.- Na pewno jest w tym stwierdzeniu trochę racji, ale tylko jeśli nasz partner jest naszym prawdziwym przyjacielem, bo przecież o to przede wszystkim chodzi w związku, żeby być rozumianym i czuć się swobodnie z tą drugą osobą. Jeśli jesteśmy z kimś, kto służy nam do kupowania nowych butów, torebek i sukienek i dla kogo jesteśmy ozdobą a nie partnerką, wtedy z pewnością trudniej jest pozwolić sobie na momenty niedoskonałości. Jednak jeśli w naszym związku jest prawdziwe uczucie, to przecież dotyczy ono przede wszystkim tego, co dana osoba sobą reprezentuje ? charakteru, zainteresowań, wartości, poglądów itd. Z pewnością o wiele łatwiej jest też utrzymać perfekcyjny wizerunek, jeśli nie mieszkamy razem z naszym wybrankiem, bo jeśli mieszkamy wręcz niemożliwe jest, żeby przez 24 godziny na dobę prezentować się w pełnym makijażu, perfekcyjnej fryzurze itd. Osoba, która chciałaby tego dokonać, musi być obciążona straszliwymi kompleksami. Co ciekawe, wydaje mi się, że to ?zaniedbanie? działa także w drugą stronę, a mężczyźni w stałych związkach rzadziej chodzą na siłownię itp. Myślę, że kiedy jesteśmy z kimś, kogo darzymy uczuciem, wolimy więcej czasu spędzać razem, niż oddawać się doskonaleniu swojego wyglądu. Dlatego warto byłoby uprawiać razem jakiś sport, bo stałe związki niestety sprzyjają także tyciu - wspólne gotowanie, romantyczne kolacje, wino, oglądnie filmów na wygodnej kanapie - to przyjemności, których trudno sobie odmówić.
Okazuje się, że mężczyzna, a do tego podrywacz, miał jednak rację. Cóż, jedyna pociecha dla kobiet w stałych związkach, może być taka, że są mniej zagrożone jednorazową przygodą z tego typu osobnikami. Ciekawe jednak, po czym kobieta może poznać mężczyznę w stałym związku, oczywiście wykluczając obrączkę?
Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)