Małżeństwo kontraktowe - niezły biznes

Niezły biznes na małżeństwie kontraktowym.
Ten „specyficzny” rodzaj związku zaczynają preferować sławni i możni tego świata.

O małżeństwach kontraktowych uczyłyśmy się na lekcjach historii, tudzież czytając stare powieści i romanse. Ten rodzaj małżeństw dawno przeszedł do lamusa. Jak się okazuje, z tego „lamusa” powoli i skutecznie wychodzi. Od pewnego czasu staje się znowu „modny”, a obecnie przeżywa swoją drugą młodość.

W dobie konsumpcjonizmu i interesowności, również taka instytucja jak małżeństwo może stać się dobrym biznesem. Biznesem gwarantującym rozwój, pieniądze i zabezpieczony byt.

Obecne małżeństwa kontraktowe jak i nieformalne (czyt. nieusankcjonowane prawnie) związki kontraktowe, różnią się zasadniczo od tych sprzed kilkuset, kilkudziesięciu lat. Niegdyś w takich związkach prym wiódł mężczyzna, to on dyktował warunki i wychodził w takim małżeństwie najlepiej. Obecnie, obie strony traktują się po partnersku. Nie ma co się dziwić, mamy XXI wiek, równouprawnienie etc.

Współcześnie małżeństwo kontraktowe, to dobrze spisana umowa biznesowa, która punkt po punkcie określa zasady funkcjonowania związku. Dokładnie wyszczególnia korzyści, jakie oboje z małżonków mają z tego tytułu (czyt. podpisania umowy). Warto nadmienić, że priorytetem takich związków nie jest wcale pieniądz, czy chęć wzbogacenia się. Coraz częściej korzyściami są: zagwarantowanie sobie spokojnej starości, czy ukrycie skłonności homoseksualnych.

O małżeństwie kontraktowym zaczęto dyskutować, gdy w 1999 roku w związek małżeński wstąpił najmłodszy syn królowej Elżbiety II - książę, hrabia Wessex Edward. Wiele mówiono na temat jego małżeństwa z bizneswoman Sophie Rhys - Jones. Małżeństwo to, jakoby było umową zawartą pomiędzy parą. Sophie za tytuł i płynące z tego apanaże, miała odgrywać rolę przykładnej żony, a Edward miał pozbyć się kłopotliwej łatki homoseksualisty. Prawdopodobnie ich dwoje dzieci przyszło na świat drogą zapłodnienia in vitro. Jaka jest prawda, tylko ta para wie. Jak dotąd obyło się bez skandali, są nadal razem i wygląda, że jest im ze sobą dobrze.

Na naszym własnym podwórku mówi się o małżeństwie ikony polskiego kina Andrzeja Łapickiego z młodszą od niego o 60 lat Kamilą Mścichowską. Ten związek budzi mieszane uczucia, gdy jednak spojrzy się na niego z perspektywy małżeństwa kontraktowego, już nie jest takim zaskoczeniem. Być może para ta zawarła umowę w rodzaju: „ja ci młodość i opiekę, ty mi stabilizację”.

Jak dotąd, najwięcej emocji wzbudza mający nie dawno miejsce ślub księcia Alberta z Monaco z Charlene Wittstock. Księżna Charlene przejdzie zapewne do historii jako najsmutniejsza panna młoda. Spekuluje się, że małżeństwo to jest również umowne. Młoda księżna ma urodzić Albertowi prawowitego następcę tronu. Jakie korzyści mają płynąć dla samej Charlene? Nic nie wiadomo. Wiadomo jedno, oblubienica chciała zmienić zdanie. Prasa donosi, iż próbowała dać nogę sprzed ołtarza. Wszystko po tym, jak na kilka tygodni przed ślubem, dowiedziała się, że jej narzeczony ma kolejne, trzecie już nieślubne dziecko. Co najgorsze, poczęte podczas trwania ich związku!

Powyższy przykład małżeństwa księcia Alberta i Charlene pokazuje, że ten rodzaj nazwijmy „biznesowej umowy”, podobnie jak inne biznesy, zawiera w sobie elementy ryzyka.

Czy małżeństwo kontraktowe jest moralne? Jeżeli podejdziemy do tego tematu jak do umowy biznesowej - to tak, jeżeli dopuścimy do głosu serce - nie. W obecnej dobie konsumpcjonizmu wszystko jest na sprzedaż - małżeństwo również. Jakby nie nazywać współczesnej wersji małżeństwa kontraktowego, jest ono i będzie swoistego rodzaju formą prostytuowana się.

Warto więc sobie zadać pytanie: „czy opłaca się poświęcić godność dla zysku?”.

Katarzyna Redmerska
(katarzyna.redmerska@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat