Mężczyzna idealny – czy naprawdę go potrzebujemy?

Czy potrzebujemy idealnego mężczyzny?
Czy istnieje mężczyzna idealny? Nie! Nie istnieje. Należy z tego powodu dziękować opatrzności.

Gdyby istniał taki idealny męski „egzemplarz”, my kobiety miałybyśmy, krótko mówiąc - przechlapane. Dlaczego? Bo tak naprawdę kochamy naszych facetów głównie za to, że mają wady.

Możemy narzekać, że nas nie rozumieją, próbować ich zmieniać, zrzędzić, że nie wychodzi nam ich wychowanie. Słowem, nie nudzić się przy nich przez całe życie.

Na myśl, że mój narzeczony umie czytać w moich myślach i na zwrot: - „kochanie, czy mógłbyś…”, już wie o co chodzi, że na przykład chcę herbatki, masażu lub, by wyrzucił śmieci, przelatuje mnie dreszcz. Nie jest to bynajmniej dreszcz podniecenia, ale przerażenia!

Każda z nas tylko mówi, że ideał byłby cudowny, a myśli zupełnie odwrotnie. My tak naprawdę nie chcemy również, by nasi mężczyźni zmieniali się pod naszymi skrzydłami. To, że zmiany w ukochanym mężczyźnie nie są mile widziane, najlepiej opisuje przypadek mojej koleżanki.

Podczas cotygodniowych „pogaduszek”, oznajmiła grobowym tonem, że mąż ją zdradza. Było to dla mnie o tyle zaskoczeniem, że Michał wpatrzony był w nią jak w obraz. Tydzień wcześniej, na imieninach widziałam to osobiście. Gdy jej to powiedziałam, wzruszyła ramionami i bąknęła, że po prostu stara się maskować. To stwierdzenie było kolejnym zaskoczeniem. Michał bowiem, swoje uczucia miał wręcz wymalowane na twarzy. Można było z jego min czytać jak z otwartej księgi. Tę opinię jednak postanowiłam zatrzymać dla siebie. Patrząc na marsową minę drogiej przyjaciółki, wolałam jej nie prowokować. Zapytałam więc spokojnie, skąd to przypuszczenie, że jest ta trzecia?

Nachyliła się do mnie i szeptem wygarnęła, że wszystko zaczęło się miesiąc temu, gdy pewnego dnia, wrócił z pracy z bukietem kwiatów. Kwiaty rzecz jasna, były dla niej! - Co w tym złego?! - zawołałam, aż podskakując na krześle. Uciszyła mnie ruchem dłoni, po czym dodała, że od kiedy są razem, nigdy nie dostała od niego kwiatów. Na imieniny, czy urodziny sama sobie je kupuje, on tylko płaci. No cóż, ponieważ bardzo lubię Michała, postanowiłam nie dawać za wygraną i znaleźć jednak jakieś usprawiedliwienie jego zachowania. Stwierdziłam więc, że może się mu odwidziało, albo, że się starzeje. To ostatnie stwierdzenie miało być żartem, ale nieoczekiwanie stało się punktem zapalnym. - No właśnie! W tym rzecz! - zawołała zadowolona i wyciągnęła w moim kierunku palec wskazujący (na marginesie, poczułam się jak uczennica na dywaniku u dyrektora). - Jaka znowu rzecz? - wydukałam. No i dowiedziałam się prawdy wypowiedzianej w iście mentorskim stylu, że przecież Misiek dobiega czterdziestki, a więc? Wchodzi w okres szaleństw. Na widok Misia (waga 120 kilo), który szaleje, odważyłam się zachichotać. Skarcona zostałam spojrzeniem pełnym wyrzutu. Gdy się uspokoiłam i wymazałam z pamięci szalejącego Miśka, spytałam, czy swoje przypuszczenia co do zdrady, opiera li i tylko wyłącznie na bukiecie kwiatów? Zirytowana fuknęła, że najlepsze dopiero mi powie. - Kilka dni temu, przychodzę do domu, zmęczona po pracy - rzekła tajemniczo. - I co widzę? - zamilkłszy spojrzała na mnie. - No, co widzisz? - zamarłam. Moja nad wyraz rozbudowana wyobraźnia, podsuwała mi sceny, rodem z największych filmów akcji i dla dorosłych. Na przykład, że Misiek oddaje się niecnym harcom w ich sypialni. - No mów wreszcie! - ciekawość prawie mnie zżarła. - I widzę mego drogiego męża, jak zmywa naczynia! - wypaliła. - No to rzeczywiście czad - opadłam jak flak.

Summa, summarum, droga koleżanka stwierdziła, że jej mąż, który wykonuje czynności, które tak od niego wymagała (czyt. mycie naczyń) lub marzyła, by robił (czyt. kwiaty), świadczą, że chce odwrócić jej uwagę od romansu na boku. Nie zastanowiła się, że Misiek, najzwyczajniej w świecie, chciał jej sprawić przyjemność. Biedaczyna tak się starał, a wszystko obróciło się przeciwko niemu.

Drodzy Panowie - apel. Jak chcecie nam sprawić przyjemność, to raczcie dozować nam wrażenia. Jak partnerka wymaga, by wyrzucać śmieci i częściej ją przytulać, wybierzcie jeden wariant, w żadnym wypadku oba! To grozi poważnymi konsekwencjami w waszym związku!

Katarzyna Redmerska
(katarzyna.redmerska@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat