Wiele kobiet tuż po porzuceniu przez partnera miewa myśli samobójcze. Jest to temat tabu, nie mówi się o tym- ze wstydu, ze strachu przed stygmatyzacją albo przed wykpieniem w stylu: „też masz pomysły, chcieć umrzeć przez faceta, jak jakaś nastolatka!”. Taktyka przemilczania, „zamiatania pod dywan” problemu, udawania, że nic się nie dzieje nie daje dobrych efektów.
Im bardziej kochałaś byłego, tym większe prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie pomyślisz: „ja już nie chcę żyć”, „nie umiem żyć bez niego”. Umiesz, uwierz mi. Na początku będzie to trudne, potem coraz łatwiejsze. I nawet jeżeli w tej chwili wydaje ci się, że już nigdy nie spotka cię nic dobrego, musisz przezwyciężyć ten stan ducha.
Powinnaś jasno uświadomić sobie kilka kwestii:
Co powinnaś zrobić? Poprosić o pomoc. Powiedz swoim bliskim co przeżywasz, przełam wstyd. Przyznanie się do swoich problemów, powiedzenie o nich głośno to pierwszy krok, żeby się od nich uwolnić. Kiedy powiesz komuś, co cię dręczy, poczujesz ulgę i co najważniejsze, nie będziesz już z tym sama. Powinnaś też pójść do psychologa albo do psychiatry- specjalista będzie wiedział czy żeby odzyskać chęć życia powinnaś przejść psychoterapię, terapię farmakologiczną, obie jednocześnie, czy może żadną z nich. Bo może to czas i twoje własne starania cię uleczą...
Katarzyna Lewcun
(katarzyna.lewcun@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com