W myślach wielu osób na samo hasło „bieganie” zapala się czerwona lampka. Zmęczenie, duszności, wylewanie siódmych potów – to nie ma najmniejszego sensu. Tymczasem punktem wyjścia powinny być nie nasze złe wspomnienia czy wyobrażenia, ale odpowiednia dawka wiedzy i przygotowanie.
Czego potrzebujemy, aby zacząć biegać? Odpowiednich butów, miejsca i chęci. To niedużo, prawda? Po pierwsze zastanówcie się, jaki jest wasz cel – chcecie schudnąć, poprawić kondycję czy też po prostu chcecie biegać dla przyjemności? To bardzo ważne, ponieważ mając jasno określony cel łatwiej pokonacie wewnętrznego lenia i wytrwacie w powziętym postanowieniu. Przeciwieństwem lenistwa jest energia. Możecie uzyskać ją dzięki odpowiednim posiłkom. Na co najmniej godzinę przed biegiem zjedzcie posiłek składający się ze złożonych węglowodanów, które zapewnią Wam potrzebną energię. Po drugie - nie zapominajmy o tym, że w większość przypadków nie jesteśmy urodzonymi maratończykami, a nasza kondycja woła o pomstę do nieba. Zaczynanie od długich dystansów mija się z celem – nie dość, że serce będzie chciało nam wyskoczyć z piersi, to jeszcze z pewnością stracimy wszelką ochotę na dalsze wyprawy na dwóch nogach.
W pierwszej kolejności pamiętajmy o rozgrzewce – to podstawa! Jeżeli to wasz pierwszy raz z biegami, zacznijcie od marszu – polecany jest w szczególności dla osób z dużą nadwagą. Osoby czujące się na siłach mogą przeplatać marsz z truchtem lub biegiem. Ostrożnie i stopniowo zwiększajcie dystans i czas biegu, skracając sekwencje marszu. W pierwszym tygodniu nie przekraczajcie raczej 15 minut marszu lub marszu połączonego z biegiem. Przez pierwsze miesiące trenujcie najwyżej 3-4 razy tygodniowo. Warto, abyście poprosili kogoś bardziej doświadczonego (trener, przyjaciel biegacz) o pomoc w przygotowaniu odpowiedniego planu treningowego. Po treningu pamiętajcie o stretchingu, który powinien być stałym elementem Waszego planu.
Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com