Premiera kinowa filmu „Ona jest miłością” – recenzja

Recenzja filmu „Ona jest miłością”.
Opowieść o trudnych rozstaniach i jeszcze trudniejszych powrotach.

Paricia (Haley Bennett) zatrzymuje się w hotelu. Na miejscu okazuje się, że pensjonat prowadzi jej były mąż – Idris (Sam Riley) wraz z nową partnerką. Na początku filmu nie do końca wiadomo, do czego doprowadzi to spotkanie – komediowych zagrywek z nutką brytyjskiego humoru, czy do przykrych wydarzeń wskutek wiszącego w powietrzu żalu? A może do jednego i drugiego?

Punktem kulminacyjnym filmu jest tak naprawdę jedna noc, którą Patricia i Idris spędzają na rozmowie przy alkoholu i wspominaniu czasów, gdy jeszcze byli małżeństwem. To wtedy wszystko, co najważniejsze zostaje wypowiedziane. Tam, gdzie zaczyna się alkohol, kończą się hamulce i budowane napięcie znajduje swoje ujście – wykrzyczany w żalu powód rozpadu małżeństwa i kłótnia o stare rzeczy mieszają się z okazywaną wzajemnie czułością i skruchą. Wszystko to jest efektem emocji skrywanych głęboko latami. To trudna historia o relacjach i emocjach. Pełna jest intymności i wzruszeń.

Dopiero z tej kluczowej dla filmu rozmowy można dużo dowiedzieć się o samych bohaterach. Wtedy też w końcu udało mi się zaangażować w tę historię. Bohaterowie przestali być przezroczyści. Przestali być dla mnie dwójką byłych małżonków, którzy nie wiedzą jak się zachować w nowej sytuacji. Uczucie rozdrażnienia dziecinnym zachowaniem bohaterów ustąpiło ciekawości, jak potoczy się ta gra. Bo tym właśnie było dla mnie to spotkanie eksmałżonków – grą.

Akcja filmu nie wychodzi poza pensjonat. Brak dużej liczby bohaterów, brak różnorodnych miejsc i powolna akcja skupiająca się na rozmowach umożliwia nasycenie się tą historią. Jednak uczciwie uprzedzam, że nie jest to film roku. Reżyserowi i aktorom nie udało się dogłębnie mnie poruszyć, wszystko wskazuje jednak na to, że jest to kwestia różnego doświadczenia i innego etapu życiowego. Więc może warto samemu się przekonać i dać się przenieść na niespełna 80 minut do Kornwalii, w której dzieje się akcja. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że jest to film dla osób dojrzałych, oraz dla tych, których interesuje temat trudnych relacji międzyludzkich.

Na koniec chciałabym jeszcze parę słów poświęcić Lousie (Marisa Abela) – obecnej partnerce głównego bohatera. Jest to jedna z niewielu osób, która się w tym filmie pojawia. W momencie przybycia Patricii – Louise przestaje się liczyć dla Idrisa. Idris nie okazuje swojej obecnej partnerce takiej szczerości i zainteresowania, co Patricii. Niezbyt dobrze wróży to ich związkowi, a nie wiemy, jak ich relacja wyglądała wcześniej. Louise jest aktorką, dowiadujemy się na początku filmu, że właśnie dostała rolę i próbuje się do niej przygotować. Cały czas zastanawiałam się, czy to przypadek, czy może ukryte znaczenie, że tekst do nowej roli Louise dotyczy relacji damsko-męskiej i rozstania.

Od zakończenia małżeństwa Patricii i Idrisa minęło 10 lat, obydwoje są w nowych związkach, ale od początku widać, że żadnemu z bohaterów, wciąż nie udało się wyleczyć ran. Związek się skończył, ale uczucia nie. Czy po tym spotkaniu w końcu się uda rozliczyć z przeszłością?

Emilia Ogrodzińska
(emilia.ogrodzinska@dlalejdis.pl)

„Ona jest miłością”, reż. Jamie Adams, Wielka Brytania 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat