Film „W ukryciu” jest adaptacją powieści Christophe’a Boltanskiego, która inspirowana jest losami jego rodziny. Film przenosi nas do maja 1968 roku, w sam środek paryskich protestów. Nie jest to jednak historia tylko o tych burzliwych wydarzeniach. Środek ciężkości jest tu wyraźnie położony na rodzinę, gdzie 9-letni Christophe zostaje powierzony dziadkom, by jego rodzice mogli uczestniczyć w rewolucji. Chłopiec ma świetny kontakt z prababcią, która opowiada mu o Odessie i marzy o tym, by kiedyś tam wrócić. Wspólnie słuchają muzyki, a starsza pani uczy prawnuka pływać kraulem. Są jeszcze stryjkowie, którzy obrali różne kierunki rozwoju. Po pewnym czasie okazuje się, że z wielką traumą II wojny światowej zmaga się dziadek. Wojenne rany, pokoleniowe sekrety powoli wychodzą na jaw, a początkowy lekki ton zostaje zastąpiony poważną refleksją.
Obsada jest fantastyczna — Dominique Reymond i Michel Blanc jako seniorzy rodu, Liliane Rovère jako ekscentryczna prababcia elektryzują i umiejętnie balansują między komedią a dramatem. Z jednej strony otrzymujemy komizm codzienności, by za chwilę dostrzec echo wojny lub emigracyjnej traumy. Reżyser Lionel Baier świetnie poradził sobie z przedstawieniem tak wielu sprzeczności, w czym na pewno pomogły mu własne, polsko-szwajcarskie, korzenie. Myślę, że pokolenie naszych pradziadków, dziadków i rodziców nadal zmaga się z cieniami historii i warto o tym opowiadać, zwłaszcza młodzieży.
„W ukryciu” to również film o zmianach i ewolucji – państw, ludzi, polityków, narodów. Nad filmem unosi się duch Charles’a de Gaulle’a, który jest pomostem między przeszłością a teraźniejszością. Francuski prezydent w zaskakujący sposób wkrada się na ekran, ale czy ta historia wydarzyła się naprawdę? A może to jedynie wyobraźnia 9-letniego chłopca, który twierdzi, że pod podłogą ukrywa się kot?
Jeśli uwielbiacie hollywoodzkie historie z rozmachem, ten film nie jest dla was. „W ukryciu” to kameralne kino, w którym atmosfera i mrugnięcie okiem do widza jest ważniejsze niż spektakularne efekty. Reżyser niezwykle zgrabnie dawkuje nam szczyptę humoru, by za chwilę zaserwować nam melancholię. Dramat i codzienność przeplatają się tu dokładnie tak samo, jak w życiu.
To kino, które nie tylko bawi i wzrusza, ale także skłania do refleksji nad własną przeszłością i relacjami z bliskimi. Dziedziczymy nie tylko pamiątki, nazwiska, majątki, ale również traumy i lęki. Piękna, głęboka opowieść o życiu, marzeniach, walce, ideałach i trwaniu. To film, który zostaje w człowieku jak opowieść babci – niby zwykła, ale z czasem odkrywa się jej ukrytą głębię.
Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)
reżyseria: Lionel Baier, „W ukryciu”, Galapagos Films, 2025.