Dokładnie chodzi o centrum dystrybucyjne Jeronimo Martins w Stawigudzie obok Olsztyna. Wyłączyłoby to z zaopatrzenia ponad 200 sklepów w tym rejonie.
Powodem takiego działania, jak wskazują rolnicy, jest sprowadzanie przez Biedronkę coraz większej ilości produktów spożywczych z Ukrainy. – A to uderza w nas, producentów rolnych mocno. Z Ukrainy wjeżdżają zboża, kukurydza, rzepak, miód, słodycze, wafle – mówi przedstawiciel Polskiego Związku Rolnego Agrounia na Warmii i Mazurach, Michał Kempka.
Na celowniku pojawił się kolejny argument. Michał Kempka podkreśla, że ukraińskie firmy nie muszą bowiem spełniać unijnych regulacji i obostrzeń dotyczących środków ochrony roślin i nawozów. Używane są tam zatem środki zabronione w Unii Europejskiej, które mogą być szkodliwe dla zdrowia.
W tej sprawie odbyło się w czwartek spotkanie rolników z wójtem Stawiguda, Michałem Kontraktowiczem. Wójt nie wydaje zgody na protest. "Całkowita blokada centrum dystrybucyjnego spowoduje straty wielkich rozmiarów" – mówi.
Podczas spotkania strony nie doszły do porozumienia. Rolnicy zamierzają skarżyć odmowną decyzję wójta do sądu.
W tej sprawie wypowiedział się także Arkadiusz Mierzwa, dyrektor komunikacji w sieci Biedronka.
"Nieprzerwana działalność Centrum Dystrybucyjnego w Stawigudzie jest podstawą regularnego zaopatrzenia 213 sklepów sieci Biedronka, głównie zlokalizowanych na terenie województwa warmińsko-mazurskiego, w produkty żywnościowe pierwszej potrzeby. W tym kontekście jakakolwiek blokada byłaby najbardziej dolegliwa dla mieszkańców zaopatrujących się na co dzień w sklepach sieci Biedronka".
Ilona Podsiadła
(ilona.podsiadla@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com