Jest w Polsce para, dla której czymś normalnym jest 100km biegu bez przerwy, a 30km traktują jak rozgrzewkę.
"Nierealne?" - myśli ktoś. "Totalne szaleństwo i niebezpieczne dla zdrowia" - doda inny. Dla Małgorzaty Ostrowskiej-Dołęgowskiej i jej męża Krzysztofa Dołęgowskiego biegi ultra są całym ich życiem. Jest to na tyle ważna dla nich sprawa, tak silna pasja, że postanowili podzielić się nią z innymi za sprawą książki pt. "Szczęśliwi biegają ultra".
W jej podtytule znajdziemy "Jak przebiec 100km w 1 dzień, koić ból śpiewem i postawić pasję ponad dom i kredyt". Tak, to zdanie doskonale określa to, co znajdziemy w tej świetnej pozycji.
Każdy z nich miał inne biegowe początki, ale zainteresowanie aktywnością oboje odnaleźli w górach.
Magda była zbuntowaną nastolatką, która sama nie wiedziała, co z sobą począć. Obóz w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej poniekąd zmienił jej życie pokazując, że tam gdzieś w świecie czeka na nią wiele ciekawych rzeczy i przeżyć. Postanowiła studiować geografię, wyjazd na zerowy studencki obóz był strzałem w dziesiątkę. Tam poznała ludzi z miłością do podróży, gór, tam zawarła znajomość z chłopakiem, dzięki któremu poznała swojego przyszłego męża.
Krzysztof wychowywał się na warszawskim Ursynowie, spędzając cały dzień na świeżym powietrzu. Wśród blokowisk jeździł z chłopakami na rowerze, bił się, trochę rozrabiał, trochę pogrywał w siatkówkę. Jako 17latek z kolegą pieszo pokonali swoje pierwsze 100km, co zajęło im 21h i 45min. I on w wyniku różnego splotu wydarzeń dostał się na geografię, gdzie zaczął wartościować swoje życie i zamiast rozrabiania i imprezowania, częściej wybierał udział w rajdach. To tam narodziła się u niego miłość do gór, do biegania, do pokonywania swoich barier.
Tak Magda i Krzysiek są szaleni, w tym pozytywnym znaczeniu oczywiście. Chodź czytając książkę, przeżywając z nimi niemal każdy kilometr, który mieli w nogach, czasami zastanawiałam się, czy to ich "szaleństwo" jest pozytywne, czy już niebezpieczne. Bo jak inaczej nazwać bieganie w górach - i nie mówię tu o wbiegnięciu na górkę w Falenicy, a o kilkutysięcznikach, w niemal każdej pogodzie, od upału po zimową aurę. Ba, żeby tylko to było bieganie w górach. Krzysztof i Magda opisują w swojej książce udział w m.in. Maratonie Piasków - morderczym biegu w przerażająco wysokich temperaturach, czy uczestnictwie w bardzo ciężkim, acz jeszcze bardziej elitarnym UMTB (Ultra Trail du Mont Blanc). Opowiadają o przygotowaniach, treningach biegowych i tych crossfit, o radości z pokonania dystansu i swoich słabości.
W ich książce przeczytamy też o omamach, przewidzeniach, które spotykają często ultramaratończyków, o "kalafiorach" pokrywających ich stopy, bólu, z jakim normalny chyba człowiek rzadko ma styczność, płakaniu i śpiewaniu na trasie, problemach żołądkowych odbierających siły i ogromnym zmęczeniu. I po co to wszystko? - chciałoby się ich zapytać. W "Szczęśliwi biegają ultra" mamy na to pytanie odpowiedź. Bo z każdej kartki tej książki, z niemal każdego zdania wypływa miłość, tej pary do siebie, do środowiska biegaczy, do gór i swojej pasji. Oni nią żyją, pracują, pasją spędzają wolny czas. Nie osiadają na laurach, ciągle podnosząc sobie poprzeczkę: szybciej, dalej, wyżej, dłużej. Spełniać marzenia, realizować siebie, żyć.
Dla mnie nie była to tylko książka o bieganiu, ale i o motywacji, rozwoju osobistym i tym, że w życiu czasami nie jest najważniejsze to, co społecznie jest normą. I ogromne brawa dla autorów za to jak umiejętnie to pokazali.
Anna Pytel
(anna.pytel@dlalejdis.pl)
Małgorzata Ostrowska-Dołęgowska, Krzysztof Dołęgowski, Szczęśliwi biegają ultra, Galaktyka, Łódź 2015