Wywiad z Natalią Thiel

Wywiad z Natalią Thiel, autorką powieści "Dziewczyna z portretu".
Choć dopiero rok temu pojawiła się na literackim rynku, to szturmem zdobyła rzesze serc i grono czytelników, a to wszystko za sprawą wyrazistych bohaterów i pięknych historii z II wojną światową w tle. Natalia Thiel – bo o niej mowa – zgodziła się udzielić wywiadu portalowi dlaLejdis.pl., w którym opowiedziała o tym, jak pracuje, skąd czerpie inspiracje i jakie są jej największe literackie marzenia.

Anna Stasiuk: Chciałabym się zapytać, jak zaczęła się pani przygoda z pisaniem. Jak to było? Czy pisała pani od najmłodszych lat, zabawiając swoimi opowiadaniami rodzinę i znajomych, czy po prostu, nagle, jak za uderzeniem pioruna, stwierdziła, że rzuca wszystko i zaczyna tworzyć literaturę?

Natalia Thiel: Od zawsze kochałam książki i czytałam je od najmłodszych lat. Z opowiadań mamy wiem, że nieraz zanudzałam otoczenie różnymi historyjkami, które niekoniecznie miały wiele wspólnego z rzeczywistością. Pierwsze nieśmiałe pomysły na powieści pojawiły się już dawno temu, lecz wówczas wydanie książki wydawało mi się równie prawdopodobne, co podróż w kosmos. Chyba dorosłość dała mi dopiero odwagę na realizację marzeń.

A.S.: Debiutanci na polskim (i nie tylko) rynku nie mają łatwo. Często wydawnictwa odrzucają ich utwory, bo wolą stawiać na tych „pewnych” i bardziej doświadczonych. A przecież każdy kiedyś zaczynał! Jak to się stało, że wydawnictwo Zysk i s-ka zdecydowało się wydać „Walc dla Izabeli”? (co zresztą, jak mniemam, okazało się ogromnym sukcesem)

N.T.: To chyba pytanie do wydawnictwa :) Sądzę, że redaktorzy dostrzegli potencjał książki i znaleźli w niej coś urzekającego. Bardzo się cieszę, że obdarzyli mnie zaufaniem i mam nadzieję, że nasza współpraca szybko się nie skończy.

A.S.: Chciałabym, wracając do pani debiutanckiej powieści „Walc dla Izabeli”, zapytać się, jakie emocje towarzyszyły pani przy okazji jej premiery? Czy były inne niż teraz, gdy ukazała się „Dziewczyna z portretu”?

N.T.: Debiut z pewnością związany był z większym stresem. Przyznam, że obawiałam się nieco tego, jaki będzie odbiór „Walca dla Izabeli” przez czytelników, a już na pewno nie spodziewałam się tylu pozytywnych, pokrzepiających opinii. Dało mi to wiele energii do działania. Premiera „Dziewczyny z portretu” także dostarczyła mi wielu emocji ale tym razem byłam już dużo spokojniejsza.

A.S.: Wspólnym mianownikiem obydwu napisanych przez panią powieści jest II wojna światowa, w czasie której możemy śledzić poczynania fikcyjnych bohaterów. Dlaczego postawiła pani na te właśnie realia? To zamiłowanie, czy podążanie za tendencją?

N.T.: Co prawda obie książki nawiązują do podobnych ram czasowych, dotykają jednak innych problemów, dzieją się w innych miejscach. W „Walcu dla Izabeli” żywy był obraz holocaustu, okupacji Warszawy i istnienia getta warszawskiego, natomiast w „Dziewczynie z portretu” przenosimy się na Pomorze, ziemie wcielone do III Rzeszy, gdzie mieszkańcy siłą zmuszani byli do przyjmowania niemieckiego obywatelstwa, mężczyźni zaś wcielani byli do Wehrmachtu. Tło wydarzeń jest te same, lecz wojenna rzeczywistość jest zgoła odmienna. Nie zamierzam skupiać się wyłącznie na II wojnie światowej ale z pewnością sięgać będę do historii. Wiek XVIII i XIX to także bardzo ciekawe i bogate w wydarzenia stulecia.

A.S.: Skąd czerpała pani informacje o wojennych realiach? Na kartach obydwu powieści tło historyczne jest bardzo realistycznie odmalowane, więc podejrzewam, że ich napisanie poprzedzone zostało solidnym researchem.

N.T.: Czytam wiele książek historycznych oraz publikacji naukowych. Jeśli nawiązuję już do jakichś historycznych wydarzeń nie jest to nawiązanie przypadkowe, staram się zawsze wszystko sprawdzić, choćby i były to jedynie przeciętne ceny danego produktu w wybranym okresie. W dobie Internetu, wirtualnych archiwów, dawnych materiałów prasowych przeniesionych do katalogów internetowych można znaleźć takie informacje nie wychodząc z domu.

A.S.: Jak pani pracuje przy pisaniu książki? Jak wygląda ten proces? Czy jest pani wobec siebie surowym strażnikiem i wyznacza sobie np. jakieś limity słów czy stron na dany dzień, godziny pisania czy podążanie według punktów przygotowanego wcześniej planu? Czy może idzie pani za głosem serca, pisząc, gdy najdzie panią tak zwane natchnienie? I czy istnieje coś takiego jak natchnienie, wena?

N.T.: Jestem bardzo nieregularną autorką. Piszę, kiedy mam czas, a muszę się jeszcze do pisania porządnie przygotować – czytam więc, szukam materiałów, przeczesuję Internet, blogi tematyczne, odwiedzam czytelnie; stąd też roczny odstęp między jedną książką a drugą. Sam pomysł to za mało. Bywa niekiedy, że żeby napisać jedną stronę potrzebuję kilku dni przygotowań, by sprawdzić czy dane wydarzenie mogło mieć miejsce.

A.S.: Czy podczas pisania zdarzały się pani momenty zacięcia? Że doszła pani w trakcie pisania do jakiegoś momentu i kompletnie nie wiedziała, co dalej? Jeśli tak, to jak pani radziła sobie w tych kryzysowych sytuacjach?

N.T.: Nie zdarzyło mi się coś podobnego. Jak już mam pomysł to od początku do końca.

A.S.: Chciałabym teraz zadać kilka pytań dotyczących pani najnowszej powieści „Dziewczyna z portretu”. Skąd pomysł? Kiedy fabuła zarysowała się w pani myślach?

N.T.: Kilka lat temu natknęłam się na internetowy artykuł o zburzeniu Białego Dworu w Gdyni Orłowie. Nie miałam niestety nigdy okazji, by zobaczyć go na własne oczy, jednak dworek zaciekawił mnie na tyle, że zaczęłam szukać informacji o nim. W ten sposób pojawił się pomysł na osadzenie fabuły w analogicznym przedwojennym luksusowym pensjonacie, który nazwałam „Biała Dama”.

A.S.: Czy postacie z pani powieści – myślę tu o Klarze, Williamie i Janie – miały swoje pierwowzory?

N.T.: Poniekąd. Biały Dwór, czyli pierwowzór Białej Damy, zamieszkiwało małżeństwo Jan i Łucja Maciaszek (książkowi Potoccy) którzy w istocie, w latach 20’ i 30’ prowadzili w nim elegancji pensjonat, goszczący najznamienitszych gości. Po wojnie Biały Dwór zamieszkiwał polski malarz, marynista Antoni Suchanek, pierwowzór Jana Dorosza z „Dziewczyny z portretu”.

A.S.: Uważam, że pełnoprawnym bohaterem „Dziewczyny z portretu” jest dwór „Biała dama”. Czy takie miejsce istniało? Czy jest całkowitym wytworem pani fantazji?

N.T.: Jak już wspominałam „Biała Dama”, a właściwie „Biały Dwór” istniał naprawdę. W książce nawiązuję także do jego oryginalnego wyglądu i stylu architektonicznego.

A.S.: Jak czuła się pani, wystawiając swoich bohaterów na tak ciężkie próby? Myślę tu głównie o Janie, choć Klara też musiała sporo wycierpieć.

N.T.: Nie sądzę, by w ich cierpieniu było coś wyjątkowego. Każdy człowiek, bez względu na czasy, w jakich przyszło mu żyć, dźwiga na plecach jakiś krzyż.

A.S.: Jakich wartości poszukuje pani w literaturze? Zarówno jako autorka, jak i czytelniczka? Co jest dla pani najważniejsze w książkach?

N.T.: Osobiście poszukuję książek, które zostają ze mną na dłużej, przy których się wzruszam, które dostarczają mi wielu emocji. Często sięgam po prozę fabularną, która z racji swego gatunku, posiada dość elastyczne podejście do faktów i wydarzeń, lubię jednak kiedy powieść mimo wszystko trzyma się realiów danego okresu i która przemyca jakieś ciekawostki dotyczące kultury, tradycji lub całkiem odrębnych dziedzin takich jak np. medycyna.

A.S.: Jeśli już rozmawiamy o literaturze, pisaniu, czytaniu, historii, to chciałabym się zapytać, jakie książki, godne polecania, przeczytała pani w ostatnim czasie?

N.T.: Z czystym sercem mogę polecić sagi polskich autorów, takie jak „Spacer Aleją Róż” Edyty Światek, „Szepty i tajemnice” Agnieszki Janiszewskiej czy „Cukiernia pod Amorem” Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Ostatnio sięgałam także po zagranicznym pisarzy, obecnie jestem w trakcie „Martina Edena” Jacka Londona i „Sagi rodu Forsyte’ów” Johna Galsworthy’ego. Myślę, że obie pozycje są godne polecenia.

A.S.: Kończąc wywiad, chciałabym się zapytać o pani literackie marzenia. Czy ma pani pomysł na następną powieść? Jeśli tak, o czym ona będzie? A może pokusi się pani o napisanie jakiejś sagi, które w ostatnim czasie są bardzo popularne?

N.T.: Napisanie kilkutomowej sagi to moje wielkie marzenie. Mam już pewien pomysł, ale jego realizacja wymaga czasu. Jestem jednak przekonana, że prędzej czy później pierwszy tom otrzyma ostateczny szlif i będzie mógł trafić w ręce czytelników.

A.S.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych literackich – i nie tylko – sukcesów.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat