Homoseksualista ma prawo do szczęścia

Miłość homoseksualna.
Dlaczego odbieramy homoseksualistom prawo do miłości?

W Polsce, gdzie większość stanowią heteroseksualiści, a do tego katolicy, często spotykamy się z opinią, że homoseksualistów należy tępić, bo to zboczeńcy, grzesznicy i zwyrodnialcy. Jak powszechnie wiadomo – inność rodzi złość. Nie jest niczym nowym, że ludzi ocenia się najpierw powierzchownie, po wyglądzie, a dopiero potem analizuje się ich zachowanie, przekonania i poglądy. Jeżeli w miejscu naszego zamieszkania panuje pewien stereotyp o określonej grupie osób, mamy dodatkowy problem. Podobnie rzecz ma się z kulturą. Jeśli jesteśmy Polakami, siłą rzeczy będziemy kierować się wartościami chrześcijańskimi (jako że Polska od samego początku była związana z tą wiarą i w oparciu o nią kształtowała swój charakter), nawet jeśli prywatnie zdecydujemy się być ateistami. Stąd też słowo „homoseksualizm” spotyka się z tak wielką krytyką. Spójrzmy dalej, na zachód. Ameryka jest kontynentem, gdzie mamy przekrój wszystkich ludzi – biednych, bogatych, wyznawców każdej wiary, przedstawicieli wszystkich ras. Dlatego Ameryka kojarzona jest z wolnością, równouprawnieniem i akceptacją. Śmiejemy się widząc w Internecie zdjęcia „dziwnych ludzi” poubieranych w siatki, przebranych za zwierzęta albo okrytych kocem i idących tak do sklepu. Dla nas to nienaturalne, a dla nich na porządku dziennym. Każdy zajmuje się sobą. Ludzie są szczęśliwi, bo mogą wyrażać siebie.

A w Polsce...
W Polsce mamy określoną normę, w której należy się mieścić. Oczywiście, wraz z początkiem XXI wieku jej granice nieco się rozluźniły i dopuszczają więcej „dziwactw”, ale wciąż jesteśmy daleko za Ameryką. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu (w mniejszych miastach czy wsiach nadal!) nikt by nie pomyślał, że kobieta może iść do pracy, a już na pewno  zarabiać więcej od mężczyzny. Miejsce kobiety było przy dzieciach, garach i miotle. Stereotyp ten wrósł w nas na tyle, że dziś kobiety rezygnujące z pracy dla dziecka uznawane są za mało ambitne, natomiast ojciec biorący urlop tacierzyński jest słodki i uroczy, za to jego żona to na pewno wredna i nieczuła karierowiczka. Takie życie.

Najgorzej, jeśli się kocha
O ile łatka „wrednej karierowiczki” czy „obiboka” nie boli tak bardzo, sprawy związane z uczuciami oraz erotyką trafiają prosto w serce. Cóż może być gorszego od społecznej dezaprobaty dla twoich wyborów miłosnych? A serce nie sługa. Ledwo uwolniliśmy się od zwyczaju oddawania córki bogatemu paniczowi albo wydziedziczania z rodziny za mezalians. Ledwo wyszliśmy ze średniowiecza poglądowego, a już stworzyliśmy nowe (i to w dodatku takie same!) ograniczenia. Mężczyzna nie może kochać drugiego mężczyzny, kobieta drugiej kobiety. Oczywiście, mają wybór: albo zostawią rodzinę, przyjaciół i wszystko, czego dorobili się w Polsce i wyjadą za granicę, by być z ukochaną osobą, albo zostaną tu – smutni, zawiedzeni i zmuszeni do udawania kogoś, kim nie są. I to przez całe życie.

Dlaczego tak wielu ludzi traktuje homoseksualizm jak chorobę? To niedorzeczne. Zamiast myśleć o gejach w kategorii ludzi nastawionych na zwierzęcy, nienaturalny i ohydny seks, powinniśmy myśleć o nich jako o ludziach, którzy –  tak jak my wszyscy – spotkali się i zakochali w sobie. Niczym się od nas pod tym względem nie różnią. Tak samo lubią pograć w szachy, poczytać książkę czy wypić lampkę wina, gdy za oknem pada deszcz.

Geny
Jaki mamy wpływ na nasze geny? Czy możemy kontrolować to, jakimi się urodzimy? Na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi „żaden”, a na drugie „nie”. Jeśli jesteś zdrowym, pięknym heteroseksualistą – wygrałeś los na loterii. Ale jeśli w pewnym momencie życia czujesz, że pociągają cię przedstawiciele twojej płci, przegrywasz. Najlepiej nie wychodź z ukrycia, weź ślub z przedstawicielem płci przeciwnej, żeby stworzyć pozory, i wychowuj dzieci, przed którymi będziesz się wstydzić tego, kim jesteś. Czyż nie tego oczekuje od ciebie społeczeństwo? Abyś był nieszczęśliwy, byleby tylko nie przekroczyć dobrego smaku? Zdradzanie swego małżonka jest OK, spanie codziennie z kimś innym również, ale homoseksualizm miłość do osoby tej samej płci już nie.

Dom, rodzina, dzieci
Wyjrzyjmy za granice naszego kraju. Istnieją państwa, w których homoseksualiści mogą żyć normalnie. Nie jak zboczeńcy, ale jak ludzie. Pozwala się im kochać i być kochanymi. Czasem mogą adoptować dziecko. Nikomu nie robią swoimi uczuciami krzywdy. Ich homoseksualizm nie oznacza, że będą to dziecko zamykać w piwnicy i molestować. Nie oznacza też, że sąsiedzi będą zmuszeni oglądać cotygodniowe orgie na tyłach domu.

Wielu ludzi, nawet jeśli akceptuje miłość gejowską, nadal ma obiekcje co do adoptowania przez nich dzieci. A ja myślę – czemu nie? Czym różnią się od kobiety lub mężczyzny samotnie wychowującego dziecko? Także są „niepełnym modelem”, w tradycyjnym tego określenia znaczeniu. „Pedały wychowają dziecko na pedała” – nic głupszego nie można wymyślić. Ponadto ten najczęściej spotykany zarzut jest bezpodstawny. Homoseksualiści rodzą się w heteroseksualnych rodzinach – o tym już nikt nie pomyślał? Nawet jeśli rodzicami adopcyjnymi są dwaj mężczyźni, nie oznacza to, że ich dziecko weźmie z nich przykład. Jak już było wspomniane, za dobór odpowiedzialne są geny, a nie własne widzimisię.

Tyle dzieci oczekuje na rodzinę w domach dziecka. Zamiast żyć uprzedzeniami, uratujmy samotne maleństwa, a przy okazji uszczęśliwmy jakąś kochającą się parę. To, że nie mogą sami urodzić, nie jest ich winą. Znów – to genetyka. A jeśli uważacie, że genetyka „wiedziała, co robi” nie dając im szans na rozród, to powiedzcie to samo w oczy bezpłodnej kobiecie, która przez lata starała się zajść w ciążę.

Polska nie jest gotowa
Pomimo moich silnych przekonań, że homoseksualiści, tak jak heteroseksualiści, powinni mieć pełne prawo do zawierania związków, w tym także małżeństwa, uważam, że nie powinni adoptować dzieci. Przynajmniej nie w Polsce. Żyjemy w mocno konserwatywnym państwie. MY – naród – tworzymy to państwo. Póki nie zapanuje akceptacja i poszanowanie dla wyborów innych ludzi, przynajmniej przez większość, muszę opowiedzieć się po stronie dzieci. Nie potrafię wyobrazić sobie bólu mężczyzn, którzy nie mogą zostać wspólnie rodzicami, ale uważam, że w znacznie gorszej sytuacji znalazłoby się to adoptowane przez nich dziecko. Przez lata przedszkolne, a potem szkolne, miałoby same problemy. Dopiero w liceum, gdzie rodzi się tolerancja, zyskałoby spokój. Dlatego małżeństwo – tak, dzieci – jeszcze nie. Poczekajmy dziesięć, może dwadzieścia lat. Jesteśmy coraz bardziej otwarci na świat, podróżujemy, poznajemy inne kultury i obyczaje. Musimy dostać ten czas na oswojenie się z nowościami. A kiedy owa chwila nadejdzie, Wy – homoseksualiści – wreszcie będziecie mogli żyć w Polsce, mając prawo do kochania i bycia szczęśliwymi.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat