W życiu udało się jej połączyć pasje sportowo-taneczne z pisaniem. Jest autorką bloga „Fitness w wielkim mieście”.
Czy to prawda, że Twoja sportowa kariera rozpoczęła się najmłodszych lat?
Kiedy miałam 9 lat tata zapisał mnie na tenis ziemny i pływanie. Chyba chciał, żebym spełniła jego sportowe ambicje. W tym czasie, rzeczywiście, szalałam po domu z baletkami, które przysłała mi ciocia z zagranicy. Niestety, w moim mieście nie było szans, żeby chodzić na zajęcia baletowe. W tenisa ziemnego grałam 3 lata, tańcząc po kątach i wspinając się po drzewach. To był też czas, w którym zostałam królową trzepaka i żadne akrobacje nie były mi straszne. Dziś nie trenuję tenisa, za to uskuteczniam akrobacje na rurze i podtrzymuję swoją fitnessową pasję. Pasję, którą zapoczątkowałam w wieku 15 lat i kontynuowałam hobbystycznie na studiach. Dziś sama jestem instruktorem i nie wyobrażam sobie bez tego życia.
Czym kierujesz się wybierając ubrania na trening?
Oczywiście tym czy są wygodne i odpowiednio odprowadzają wilgoć. Ale, jako, że jestem też dziewczyną, zwracam uwagę na to jak wyglądają. Nie interesuje mnie moda uliczna, za to sportowa jak najbardziej. Im bardziej kolorowe są ciuchy tym lepiej!
Jak przekonałabyś dziewczyny do noszenia kolorowych legginsów?
Czy naprawdę trzeba do tego jeszcze kogoś przekonywać? Czarne legginsy nie mają w sobie nic atrakcyjnego. Od zawsze zakładam kolorowe ciuchy! Lepiej się w nich czuję, a żywe odcienie dodają mi energii i siły. Poza tym wyglądają świetnie. Kolorowe legginsy to w sporcie klasyk, taki jak mała czarna na elegancką kolację. Zawsze extra!
Fot. Reebok
Informacja prasowa