Podhalańscy samorządowcy podpisali porozumienie, ale nie ukrywają, że zrobili to pod presją. Obawiali się całkowitej likwidacji transportu konnego, co mogłoby uderzyć w miejscowe rodziny utrzymujące się z tej działalności. Wielu mieszkańców czuje się zdradzonych, a część oskarża o to prezydenta Andrzeja Dudę. Są także głosy, że gdyby rządziło PiS, interesy górali byłyby lepiej chronione.
Porozumienie nie satysfakcjonuje również obrońców zwierząt, którzy od lat walczyli o całkowitą rezygnację z transportu konnego. Anna Plaszczyk z fundacji „Viva!” podkreśla, że rządzący obiecywali dialog ze stroną społeczną, a ostateczne ustalenia wprowadzono bez konsultacji.
Mimo że konie nie znikną całkowicie z trasy, zmiany oznaczają koniec tradycyjnych przewozów w dotychczasowej formie. Górale obawiają się, że to dopiero początek większych ograniczeń.
Ilona Podsiadła
(ilona.podsiadla@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com