Importowany? Na pewno gorszy!
Trudno dziś znaleźć produkt codziennego użytku, który nie powstaje poza Polską. Elektronika, ubrania, zabawki, torby – wszystko to płynie do nas z odległych krajów i nie budzi większych emocji. Podobnie z podróżami – coraz rzadziej wybieramy polskie morze, a częściej ciepły Egipt czy słoneczną Turcję, gdzie luksus dostajemy za ułamek ceny krajowych wakacji. Doskonale rozumiemy, że różnice w kosztach produkcji, klimacie czy skali działalności wpływają na ceny.
A jednak przy miodzie ta logika znika. „Importowany? To na pewno gorszy” – to stereotyp, który wciąż pokutuje wśród wielu konsumentów. Tyle tylko, że nie ma on wiele wspólnego z rzeczywistością. Miody z Argentyny, Ukrainy, Turcji czy Chin podlegają tym samym mechanizmom gospodarczym co każdy inny produkt: jeśli są tańsze, to dlatego, że w tamtych warunkach wytwarza się je taniej i na większą skalę. Ogromne przestrzenie, naturalne pożytki i korzystny klimat sprawiają, że pszczoły mają tam niemal nieograniczony dostęp do kwiatów, a produkcja jest bardziej wydajna.
Dlaczego import jest dziś konieczny?
Ten sezon był dla polskich pszczelarzy wyjątkowo trudny – krajowych miodów odmianowych właściwie nie ma, a zapasy miodów wielokwiatowych są na wyczerpaniu. Skupienie większych, hurtowych ilości stało się niemal niemożliwe. Wobec tego import miodu ratuje dziś nie tylko Polskę, ale i całą Unię Europejską przed poważnymi niedoborami.
W takich sytuacjach nie warto ulegać emocjom, lecz warto znać fakty. Polska Izba Miodu wielokrotnie przestrzegała przed pochopnymi decyzjami i fałszywymi informacjami publikowanymi oraz rozsyłanymi przez różne środowiska. Warto też dodać, że nie ma już śladu po panice i fake newsach sprzed dwóch lat, kiedy w przestrzeni publicznej rozpowszechniano informacje o rzekomej szkodliwości importowanego miodu. Dziś problem jest odwrotny – to pszczelarze nie mają miodu i to właśnie import pozwala utrzymać ciągłość dostaw.
Gdzie kupować miód, a gdzie uważać?
Najbezpieczniej wybierać miód w sklepach, sieciach handlowych oraz u sprawdzonych dystrybutorów, którzy podlegają regularnym kontrolom i dają gwarancję jakości oraz pochodzenia produktu. To także miejsce, gdzie kupują zarówno konsumenci indywidualni, jak i hurtowi odbiorcy.
Polska Izba Miodu ostrzega natomiast przed zakupami na bazarach, targowiskach czy u przydrożnych handlarzy. W tym sezonie – przy niedoborze krajowego miodu – właśnie tam najłatwiej będzie trafić na produkty o niepewnym składzie, zafałszowane lub wprowadzające w błąd co do pochodzenia.
Najlepsza jakość
Przemysław Rujna, Sekretarz Generalny Polskiej Izby Miodu podkreśla, że wbrew obawom konsumentów importowane miody są ściśle kontrolowane i spełniają wysokie normy jakości.
- Każda partia miodu sprowadzanego z zagranicy, w tym z Ukrainy czy Chin, przechodzi szereg badań laboratoryjnych i nie różni się jakością od miodu produkowanego przez polskie pszczoły — zaznacza Rujna. Spożycie i produkcja miodu w Polsce mają charakter regionalny, co często umyka w debacie publicznej. Przykładowo na południu kraju najczęściej wybierany jest miód spadziowy, zaś na północy miód rzepakowy i wielokwiatowy. Z kolei w części wschodniej Polski triumfy święci miód gryczany, a w zachodniej lipowy oraz akacjowy.
Nie demonizujmy
Prawda jest taka, że krajowa produkcja miodu nie pokrywa w pełni potrzeb rynku. Pasieki zmagają się z ograniczoną dostępnością pożytków, anomaliami pogodowymi i spadkiem wydajności. Import pozwala uzupełnić te braki i utrzymać stałą jakość mieszanek, co jest kluczowe zwłaszcza dla dużych sieci handlowych.
Nie ma więc powodu, by na miód z zagranicy patrzeć z góry. Skoro akceptujemy, że nasze telefony, ubrania i wakacje pochodzą z innych krajów, warto zaufać też miodom z odległych regionów. Niższa cena nie musi oznaczać niższej jakości, bo czasem to klimat, skala produkcji i wielowiekowa tradycja sprawiają, że zagraniczne miody potrafią zachwycić smakiem i właściwościami zdrowotnymi bardziej niż lokalne.
- Każda partia miodu sprowadzanego z zagranicy nie różni się jakością od miodu produkowanego przez polskie pszczoły - przypomina Rujna. To słowa, które warto zapamiętać, zanim znów powiemy: „importowany, więc gorszy”.
Fot. Materiały prasowe
Informacja prasowa