Off_Brzeska

Off_Brzeska - relacja.
Nowe miejsce na kulinarnej mapie Warszawy, którego nie można pominąć!

„Tylko ja i moja przestrzeń…

Off_Brzeska jest bardzo młodym miejscem. Właśnie – miejscem. Nie jest to lokal, nie jest to hala przypominająca Koszyki, a przestrzeń gastronomiczna z elementami kulturowymi. Została zlokalizowana na ulicy Brzeskiej w Warszawie, na tyłach kultowego  - znanego z filmów i seriali - bazaru Różyckiego. Otwarcie Off_Brzeskiej miało miejsce 7 maja i od tamtej pory, co weekend, możemy cieszyć się fantastyczną zabawą, jedzeniem i muzyką.

Gdybym chciała opisać to miejsce w kategoriach pragmatyzmu, to użyłabym sformułowania „plac wypełniony foodtruckami”. Uważam jednak, że Off-Brzeska jest czymś więcej. To przede wszystkim strefa pełna fantastycznych zapachów, smaków; pełna radości i przede wszystkim ludzi. Miejsce otwiera się w piątkowy wieczór i jest dostępne prawie cały weekend (dokładne godziny otwarcia podane są na stronie i fanpage’u na Facebooku).



… biorę z niej co najlepsze”
Poluzowanie dotychczasowych obostrzeń, piękna pogoda i tęsknota za normalnością – spotkaniami w gronie rodziny i przyjaciół, za wyjściem w weekend do knajpy, za zabawą na świeżym powietrzu – spowodowały, że miejsce, zarówno w weekend otwarcia jak i w kolejne weekendy, przyciągnęły wielu chętnych. Ja również postanowiłam odwiedzić to fantastyczne miejsce i nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie – wiem, że będę tam przyjeżdżać za każdym razem, gdy będę miała ochotę na pyszne jedzonko na świeżym powietrzu.

Off_Brzeska to miejsce naprawdę klimatyczne, które robi dobre wrażenie. Od wejścia wita nas widok siedzących przy stolikach i gawędzących ludzi; zapach fantastycznego jedzenia, dziecięce śmiechy. Przy wejściu naszym oczom okazuje się zadaszony plac wypełniony stolikami, dookoła którego znajdują się food trucki oraz bary. A tych jest do wyboru do koloru! Oczywiście jak na miejsce z duszą przystało nie zabrakło elementów wystroju w stylu vintage. Tuż za placem, gdzie można posłuchać muzyki oraz usiąść i coś zjeść, znajduje się zielony skwer, gdzie rodzice mogą odpocząć, a dzieci – wyszaleć się na mini placu zabaw. Brzmi fantastycznie, nieprawdaż?

W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek
Oczywiście w takich miejscach, nie ma co ukrywać, najważniejsze jest jedzenie! Dobre jedzenie! I jestem przekonana, że na Off_Brzeska każdy, niezależnie od prowadzonego trybu życia, od diety czy przekonań – znajdzie coś dla siebie. A jeśli nie, napije się chociaż dobrego piwka lub orzeźwiającego drinka. Lista wystawców jest długa i  - co weekend jakaś ich część zmienia się – jednak i weganie, i fani mięsa, i ci co wolą coś słodkiego powinni być w tym miejscu zadowoleni.

Zdaję sobie sprawę, że żadna ze mnie Magda Gessler, z którą mam tyle wspólnego, że umiem soczyście przeklinać, jednak uwielbiam jeść; uwielbiam próbować różnych nowości, dlatego też postanowiłam odwiedzić kilka stoisk, aby skosztować oferowanych przez nie dań.

Na pierwszy ogień poszedł mój ukochany burger! Jestem ich ogromną fanką; sama chętnie je przyrządzam dla swoich bliskich, dlatego byłam strasznie ciekawa, jak będzie smakował burger z Roger That Foods. Ponieważ uwielbiam boczek, skusiłam się na Bekonatora. Jeden z myślicieli napisał kiedyś, że gdyby zielone warzywa pachniały i smakowały jak bekon, długość życia ludzkiego rosłaby skokowo. I ciężko nie przyznać mu racji, wgryzając się w mięciutką bułeczkę wypełnioną chrupiącym boczkiem, kotletem z wołowiny, cebulką, serem i aromatycznym sosem BBQ. Bekonator był doskonały i chociaż to moja obiektywna ocena, mogę powiedzieć, że jestem hamburgeromaniaczką i stołowałam się w większości burgerowni w Warszawie, więc mam o nich jakieś pojęcie. Mięsko było idealnie wysmażone– nie było ani wiórowate, ani zbyt miękkie – a towarzystwo wyśmienitych dodatków sprawiło, że poczułam się naprawdę ukontentowana.



Ponieważ kocham mięso, drugim miejscem, do którego się udałam był BBQ BAR, gdzie miałam przyjemność skosztować prawdziwego pastrami, które jadłam po raz pierwszy! Wcześniej miałam okazję oglądać je w „Człowiek kontra jedzenie”, a dzięki wypadowi na Off_Brzeska mogłam spróbować tego fantastycznego dania. Niebo w gębie! Szarpane mięso idealnie współgra z ostrością musztardy i dodanych przypraw. Naprawdę czuć było, że zostało perfekcyjnie przyrządzone. Kanapka dosłownie rozpływała się w ustach, a ja niemiłosiernie objedzona, chciałam zjeść jeszcze jedną, ale wiedziałam, że wtedy będzie to już przesadne łakomstwo.

Aby nie przebiałkować się postanowiłam odwiedzić lodziarnię Pallone. Lody Pallone miałam już okazję degustować i miałam z nimi cudowne wspomnienia, dlatego też bez wahania odwiedziłam ich stoisko. Wybrałam sobie smak pistacjowy. Lody są robione naturalnie i  to już widać na pierwszy rzut oka, po ich konsystencji. Również w smaku są wyśmienite – delikatne, kremowe – po prostu pyszne. Czuć gęstość i naturalność śmietany, z której je wykonano.

Na koniec zostawiłam sobie restaurację z jedzeniem, do którego mam dość nieufne podejście. Shrimp House oferuje krewetki na różne sposoby. Nie ukrywam, że nie przepadam za owocami morza, jednak postanowiłam się przełamać i spróbować. Danie, które otrzymałam, wyglądało bajecznie. Jadłabym oczami, gdybym lubiła krewetki. Próbowałam i niestety… to jest po prostu oferta nie dla mnie. Swoją porcję oddałam przyjaciółce – fance krewetek – która zmiotła je z talerza w kilka minut twierdząc, że dawno nie jadła czegoś tak pysznego.

Muszę powiedzieć, że Off_Brzeska opuściłam w doskonałym nastroju. Byłam objedzona jak bąk i szczęśliwa jak bobas. Z pewnością tam wrócę i nie trzeba mnie będzie namawiać ani chwili.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Fot. Anna Stasiuk




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat