Ze szczupłym ciałem kojarzą nam się same pozytywy; wydaje nam się, że lecące w dół kilogramy, zmienią nie tylko nasz wygląd zewnętrzny, ale i nasze życie. Zgrabna, atrakcyjna sylwetka przywodzi nam na myśl większą pewność siebie, siłę przebicia, odwagę i urok osobisty. Wraz z mniejszym rozmiarem, wyobrażamy sobie samą siebie jako zupełnie nową osobę. Myślę, że każda z kobiet lub zdecydowana ich większość snuje ambitne plany, jakie zmiany przyniesie ze sobą nowa dieta, nie mające nic wspólnego z utratą wagi. Lista może być nieskończenie długa: zawalczę o siebie w związku, odważę się na romans, wypracuję sobie awans, oddam się nowemu hobby, zacznę się lepiej ubierać, wreszcie zmienię fryzurę, będę jeździć do pracy na rowerze i tak dalej. W naszych projekcjach widzimy się jako nowa, zgrabna „JA”. Bez bagażu dodatkowych kilogramów, kompleksów, doświadczeń. Ale zaraz, zaraz, jak to?
Owszem, szczuplejsza sylwetka i atrakcyjny wygląd może powodować wzrost pewności siebie, ale niekoniecznie tak być musi. Nagle może się okazać, że mimo zmiany ubrań na o kilka numerów mniejsze, niewiele się zmieniło. Niestety, takie rzeczy, jak chociażby kompleksy, nie ulatniają się z naszej głowy wraz z utratą mozolnie spalanego tłuszczu. Spadek wagi nie działa jak magiczna różdżka na naszą podświadomość. Wszędzie możemy przeczytać o zaletach zrzucenia kilogramów, takich jak chociażby poprawia stanu zdrowia. Rzadko kiedy jednak poruszane są tego ciemne strony, np. brak komfortu i pewności siebie. Nagle dodatkowe kilogramy nie są już granicą i musimy zmierzyć się z faktami. Odkrywamy limity naszej pewności siebie, determinacji, talentu i stawiamy czoło naszym strachom, takim jak strach przed bliskością, czy poznawaniem nowych ludzi. Okazuje się, że w środku dalej tkwi twoje stare „ja”.
O co w tym wszystkim chodzi? Otóż, twoje nowe „ja” może być mniejsze, ale to nie czyni go automatycznie lepszym. Czasem potrzeba miesięcy, by pogodzić się z nową sytuacją, wyglądem i przede wszystkim osiągnąć należyty poziom psychicznego komfortu. Dochodzimy tutaj bowiem do bardzo ważnego punktu – największy wpływ na nas ma nasz własny obraz. Jeśli więc masz wiele kompleksów i zarzutów wobec siebie, nie zaczynaj zmian od rygorystycznej diety i gubienia kilogramów. Na początku skup się na bardzo ważnej osobie, którą jesteś właśnie ty. Doceń samą siebie, polub się. Przyjrzyj się swoim wadom i zaletom. Skup się na rozwoju osobistym i pogodzeniu się z własnymi ograniczeniami. Nie zmuszaj się do rzeczy, których nie lubisz i które cię męczą. Patrz w lustro z uśmiechem. Doceń to, co masz. Zrozum, że jesteś bardziej atrakcyjna, niż widzisz samą siebie. Nie czekaj ze zmianą garderoby, nową fryzurą i wymarzonymi wakacjami, aż stracisz dziesięć kilogramów. Zacznij żyć „tu i teraz”, w zgodzie ze sobą.
Nie chodzi oczywiście o uświadomienie sobie, że droga do szczupłej sylwetki jest złym wyborem. Warto schudnąć dla samej siebie i przede wszystkim tak, by poprawić naszą kondycję i zdrowie. Odrzuć myślenie o „walce” z nadprogramowymi kilogramami. Myśl o tym jak o nowym sposobie na życie, ze sobą w bardziej zdrowej i lubiącej siebie formie. Im jesteś zdrowsza, tym szczęśliwsza i na odwrót. Bądź więc dobra dla siebie, nie tylko w formie fizycznej, ale i psychicznej. Pamiętaj, że już teraz jesteś wystarczająco dobrą wersją siebie.
Joanna Złomańczuk
(joanna.zlomanczuk@dlalejdis.pl)
Fot.freeimages.com