Na wniosek premiera, Mateusza Morawieckiego, Lasy Państwowe 3 kwietnia (w piątek) wydały zakaz wstępu do lasów i parków narodowych. Zakaz został wydany tymczasowo, ma obowiązywać do 11 kwietnia. Zakaz został wydany w trosce o bezpieczeństwo i zdrowie Polaków w czasie epidemii. Zakaz ten od samego początku budzi wiele kontrowersji.
Z jednej strony, warto pamiętać o tym, że niektórzy ludzie kompletnie lekceważą zagrożenie koronawirusem i nie stosują się do odgórnych zaleceń. Jeszcze niedawno na Facebooku można było znaleźć wiele zdjęć pokazujących tłumy ludzi na wycieczkach rowerowych w lasach, na grillach oraz spotkaniach; niektórzy w grupach udawali się na piesze wycieczki. Dużo osób czas izolacji wykorzystuje na nadrabianie zaległości towarzyskich, a wiele z nich ma miejsce właśnie na terenie lasów państwowych. Z tego też powodu wydano zakaz, a straż leśna oraz straż parków narodowych regularnie patrolują tereny oraz egzekwują przestrzeganie tego zakazu.
Zakaz ten ma jednak i drugą stronę. Dla niektórych las był jedynym miejscem, gdzie mogli wyjść z psem; w spokoju przejść się, wywietrzyć i wrócić. Wielu internautów skarżyło się, że na to, że las mają pod domem, a nie mogą skorzystać z chwili spaceru z dzieckiem czy swoim czworonogiem. Można też przeczytać wiele komentarzy, w których ludzie kpią, że rząd nie widzi problemu w tłumach ludzi stojących w kolejkach do supermarketów, a widzi go w pojedynczych osobach, dla których las jest jedynym miejscem chwilowego wytchnienia, który pozwala im nie zwariować.
Niezależnie od tego, jakie mamy zdanie, zakaz istnieje i jest przestrzegany, przynajmniej przez służby, które nielegalnych spacerowiczów traktują upomnieniami oraz mandatami.
Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com