„Babel, czyli o konieczności przemocy” – recenzja

Recenzja książki „Babel, czyli o konieczności przemocy”.
Już dawno żadna książka nie podzieliła tak czytelników jak „Babel…”autorstwa R. F. Kuang. Zachwyty nad wielowymiarowym światem przeplatają się z narzekaniem na nudę, a oskarżenia o łopatologiczne wykładanie swoich racji z podziękowaniami za wnikliwie opisanie rasizmu.

Kuang na bohatera swoje powieści wybiera Robina Swifta, osieroconego pół-Chińczyka,  któremu trafia się niepowtarzalna okazja: dzięki protekcji Richarda Lovella  trafia do wiktoriańskiej Anglii, gdzie może podjąć studia  w prestiżowym oksfordzkim instytucie translatoryki Babel. Po latach Robin spotyka Gryffina, chłopaka który otwiera mu oczy na niezwykle brutalna prawdę o tym, czym tak naprawdę jest Babel.

Autorka pokazuje jak łatwo wypaczyć najpiękniejszą nawet ideę, a taką piękną ideą miał być właśnie tytułowy Babel: ekskluzywną akademicką jednostką, której specjalnością było tłumaczenie i w której tworzono srebrne sztabki, stanowiące podstawę systemu magicznego.  Wygrawerowane na sztabkach słowa w rzeczywistości były zaklęciami, które w różnych językach różnie działały, dlatego tak istotna była nauka języków obcych przez młodych ludzi ściąganych do wiktoriańskiej Anglii.

Pisarka stworzyła świat przedstawiony, w którym magia opiera się na chciwości, kłamstwie, wyzysku i niewolnictwie: dług spłacany nowej ojczyźnie bywa długiem wiecznym, wpędzającym młodych ludzi w system, z którego nie mogli się wyrwać; systemem niewolniczym i klasowym w każdym calu. Brutalna prawda skrywana za akademickimi murami powoduje, że Robin i jego przyjaciele przestają widzieć jakiekolwiek wyjście poza tytułowa przemocą…

„Babel” nie jest powieścią pełną spektakularnych scen walki, akcji pędzącej na łeb i szyję, czy też skomplikowanych magicznych pojedynków.  Akcja toczy się niespiesznie, co nie znaczy, że nie wzbudza emocji.  Spokojnie rozgrywające się wydarzenia powoli, ale nieubłaganie prowadzą do odkrycia hipokryzji rządzących Anglią, co w rezultacie prowadzi do eskalacji przemocy. Autorka nie obiecuje happy endu…

Powieść faktycznie nie jest dla każdego, zdecydowanie różni się od „Wojen makowych” tej samej autorki, jednak ma swój niewątpliwy urok. Nawet jeżeli Kuang nie potrafi się powstrzymać od wkładania w usta swoich bohaterów długich tyrad, które powodują, że ci zamiast rozmawiać, perorują, to jednak trudno mówić o tej książce, jako o czymś nieudanym, nawet jeżeli ta specyficzna historia nie jest dla każdego. Mnie ten sposób rozprawiania się z historią zdecydowanie przypadł do gustu.

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Rebecca F. Kuang, „Babel, czyli o konieczności przemocy”, Fabryka Słów, Warszawa 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat