Neurotyczny czterdziestolatek, mający znaczne problemy emocjonalne, wyrusza w podróż. Podróż ta, staje się jednak czymś zgoła innym, niż wycieczką krajoznawczą. Jest próbą dotarcia do samego siebie, zrozumienia swych potrzeb, ustawienia priorytetów, opanowania emocji i docenienia tego, co się ma. Jest także rachunkiem sumienia, jak również nieskuteczną walką z fobiami, oraz antygermanizmem, głęboko zakorzenionym w sercu i umyśle wielu Polaków.
Grzegorza poznajemy w trudnym dla niego momencie życia. Porzucony po raz kolejny i rzekomo ostateczny przez Matyldę, okazuje się być sfrustrowanym i niezdecydowanym facetem po czterdziestce. Na jego niekorzyść działa także hipochondria, częste zjawisko wśród mężczyzn 40+ oraz rozliczne fobie, którym mamy okazję przyjrzeć się z bliska w dalszej części książki. Podróż do Pragi, Wiednia i Tarvisio, to marzenie Grzegorza i Matyldy, którego realizacją wobec rozstania, Grzegorz musi zająć się sam. Wyrusza więc w samotną wędrówkę, która staje się przyczynkiem do nie tylko wielu głębokich przemyśleń i obserwacji, ale także zabawnych zdarzeń.
Grzegorz oprócz niewątpliwej zalety bycia oczytanym i inteligentnym mężczyzną, ma również trudne do zaakceptowania wady. Jest bowiem zaciekłym wrogiem Niemców i Austriaków, którym absolutnie nie może wybaczyć historycznych zaszłości II wojny światowej. Znaczna część książki poświęcona jest przytykom i docinkom dotyczących tych dwóch narodów, a zajadłość naszego antygermanisty jest tym bardziej bolesna, że jest on miłośnikiem muzyki i sztuki, w dużej mierze tworzonej przez wybitnych mieszkańców nieprzyjaznych państw. Postać Grzegorza stworzona przez Kozerę, to ironiczne spojrzenie na rodaków oraz kpina z ich zamiłowania do życia przeszłością.
„Droga do Tarvisio” ma także dodatkową zaletę. Tworzona przez mężczyznę, o mężczyźnie, stanowi męskie i niezwykle prostolinijne spojrzenie na związki, życie i bliskość. Mamy więc wgląd w umysł kolejnego amanta bez zobowiązań, co może, choć niekoniecznie, pozwolić nam-kobietom, zrozumieć jego postawy i oczekiwania. Inna jakość przeżywania,oraz inne postrzeganie świata, to właśnie obraz mężczyzny widziany oczami Kozery. Nie został on jednak zupełnie ogołocony z pozytywnych cech. Wrażliwość na artyzm i piękno, potrzeba kontaktu ze sztuką oraz wiara w cudowne działanie dewocjonaliów, ociepla wizerunek Grzegorza i nadaje mu ludzkie oblicze.
Proza Kozery jest niezwykle szczera i naturalna. Nie ma tu napinania się na sukces, górnolotnych i wzniosłych przemyśleń oraz rozważań filozoficznych, tak często łączonych z niewierszowaną literaturą narracyjno-fabularną. Prostym i zrozumiałym językiem, okraszonym piękną polszczyzną, Kozera intryguje nas i wodzi za nos przez całą podróż. Jej finał, dla wielu może okazać się kontrowersyjny, choć dla mnie, to jedyny i możliwy do przyjęcia scenariusz, by „Droga do Tarvisio” pozostała naturalna i dająca do myślenia.
Ewa Podleśna-Ślusarczyk
(ewa.podlesna@dlalejdis.pl)
Grzegorz Kozera, „Droga do Tarvisio”, Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2012