Gdy nasz chronotyp predestynuje nas do bycia skowronkami, powinniśmy uważać to za ogromny powód do radości. Nie mamy bowiem wtedy problemów z bardzo wczesnym wstawaniem. Zerwanie się z łóżka o 5.00 czy 6.00 rano nie stanowi dla skowronków żadnego wyzwania. Ranne ptaszki budzą się bowiem często nawet i przed budzikiem. Ciemno, zimno, świt, a skowronek już kilka minut po obudzeniu się może działać na pełnych obrotach. Kreatywnie, wydajnie, solidnie i konstruktywnie. Marzenie dla wiecznie zaspanych o poranku sów. Wystarczy tylko filiżanka mocnej kawy i już można zbierać się do pracy. Jogging o 6.30 w niedzielę? Wczesna pora badań lekarskich? Samolot na wymarzony urlop odlatuje 5.00? Dla skowronka to nie kłopot. Gdy sowa jeszcze bardzo mocno śpi i przewraca się w łóżku na drugi bok, pełen energii wypoczęty ranny ptaszek pracuje już od kilku godzin na porannej zmianie, gimnastykuje się, gotuje obiad dla rodziny, odprowadza dziecko do szkoły, jest w podróży albo załatwia jakieś swoje sprawy. Nocne sowy notorycznie niezmiernie tego rannym ptaszkom zazdroszczą.
Ach, jakże fajne jest życie, gdy jest się skowronkiem. Można szybko skończyć pracę i mieć drugą połowę dnia dla siebie. Człowiek jest pełen sił, uśmiechu i wigoru już od wczesnych godzin. Można często oglądać wschody słońca i delektować się długimi porankami, wykonując obowiązki zawodowe lub robiąc to, co jest naszym hobby.
Wprawdzie wieczorem skowronek bywa zmęczony i senny, ale przecież wykonał już swoją normę dnia z nawiązką, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by wcześnie położył się do łóżka i odpłynął w krainę miłych snów. Gorzej, jeśli trzeba czasem zarwać noc. „Oby nie za często” – marzy typowy ranny ptaszek, bo idealnym dla niego stanem rzeczy jest, kiedy po 22.00 smacznie sobie śpi, a o brzasku zaczyna codzienne aktywności.
Iwona Trojan
(iwona.trojan@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com