„Hermès. Historia kultowego domu mody” – recenzja

Recenzja książki „Hermès. Historia kultowego domu mody”.
Must have dla fanek mody.

Mimo iż jeśli chodzi o ubrania, na pierwszym miejscu zawsze stawiam wygodę, lubię również książki pozwalające zerknąć na historię z nieco bardziej ludzkiej, przyziemnej, a nie typowo szkolnej perspektywy wojen, władców i konfliktów.

Recenzowana dziś pozycja pt. „Hermès. Historia kultowego domu mody” (w oryginale „Little Book of  Hermès. The Story of The Iconic Fashion House”) Karen Homer pozwala nam prześledzić ewolucję tej ekskluzywnej marki od dość skromnych, skupiających się na produkcji akcesoriów jeździeckich, początków przez poszerzanie asortymentu o odzież męską i kobiecą, akcesoria i perfumy aż po współczesne celebryckie klientki, które, z sobie tylko znanych względów, czują usilną potrzebę samodzielnego, bądź zlecanego personalizowania jej flagowych produktów.

Ta wirtualna podróż w czasie jest całkiem przyjemna i edukująca. Szczególnie podobały mi się anegdoty i pomysły związane z powstawaniem konkretnych przedmiotów. Bransoletka „zapożyczona” od psa, torba zainspirowana bagażowym pechem Jane Birkin, narodziny linii odzieży kobiecej, do których doszło tylko dlatego, że pewna dama nie chciała być dłużej gorzej ubrana od swego konia, a nawet charakterystyczny kolor pudełek wykorzystywanych po dziś dzień przez firmę. Takie oblicze przeszłości, którą wciąż możemy podziwiać, aż chce się poznawać.

Sama książka jest utrzymana w eleganckim, minimalistycznym stylu i, nie licząc czarnej wyklejki, wspomnianym wyżej intensywnie pomarańczowym odcieniu. Oprawa jest twarda, dzięki czemu bardziej odporna na zniszczenia. Tekst podzielony jest na siedem rozdziałów, z czego pierwsze trzy poświęcono rysowi historycznemu, dwa kolejnego najsłynniejszym torbom i apaszkom, na znanych klientkach i projektantach pracujących dla domu mody kończąc.

Ze względu na mały, zasygnalizowany już w angielskim tytule format czcionka również jest adekwatnie mniejsza niż zazwyczaj, co może być pewną niedogodnością, ale, mimo wszystko, mówimy o zaledwie 160 stronach. Dla urody, wróć, mody można trochę pocierpieć. „Hermès…” wydany jest na przyjemnym w dotyku śliskim papierze i pełen kolorowych zdjęć, niejednokrotnie zajmujących całe strony, co zdecydowanie uprzyjemnia odbiór. W moim egzemplarzu w kilku miejscach coś złego zadziało się z drukiem, ale nie na tyle, aby przeszkadzało to w czytaniu.

Podsumowując, „Hermès. Historia kultowego domu mody” jest bardzo atrakcyjnie i przemyślanie opracowaną lekturą, która będzie doskonałym prezentem dla każdej fashionistki. Warto dodać, że to nie jedyna pozycja Karen Homer w serii modowej od wydawnictwa Arkady. Autorka (swoją droga, jak idealnie jej nazwisko pasuje do Hermesa) w podobny sposób opisała również takie firmy jak Dior, Gucci i Louis Vuitton. Można więc stworzyć mini kolekcję w idealnie współgrających ze sobą wydaniach albo pokusić się o zebranie wszystkich (na chwilę obecną dostępnych jest siedem, a w przygotowaniu są już dwa kolejne) części cyklu, który będzie nam na półce przypominał o wielkim świecie mody.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Hermès. Historia kultowego domu mody”, Karen Homer, Wydawnictwo Arkady, Warszawa, 2023r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat