„Holly” – recenzja

Recenzja książki „Holly”.
Protagonistka z drugiego planu?

Choć uwielbiam horrory i kilka książek Stephena Kinga uważam za rewelacyjne, nie zasługuje on w moim odczuciu na miano króla horrorów. Parę jego powieści wydało mi się wręcz kiepskich, coraz to nowsze zupełnie nie „chwytały”, ale akurat „Holly” jakoś tak dobrze się „z okładki patrzyło”, że uznałam, iż dam jej szansę i sprawdzę, czy może autor zmienił swój styl, czy może akurat ta książka do mnie przemówi.

W przypadku „Holly” King zastosował interesujący zabieg, jako że główną bohaterką uczynił postać, która w zasadzie pierwotnie miała tylko odegrać epizodyczną rolę w innej z jego książek („Pan Mercedes”). Ponoć Holly Gibney skupiła na sobie o wiele więcej uwagi niż przewidywano. Jak poradzi sobie w swojej własnej historii? Jak zdradza wydawca, spotykamy ją w momencie, gdy zdążyła już przejść długą drogę – od Pana Mercedesa, w którym pojawiła się po raz pierwszy jako nieśmiała, ale odważna i szlachetna samotniczka do błyskotliwej, dzielnej detektywki z Outsidera. Śledcza musi zmierzyć się z parą genialnych, ale okrutnych przeciwników, którzy swoje tajemnice i potrafią je ukrywać jak nikt inny. Gdy Penny Dahl zwraca się do agencji Uczciwi Znalazcy z prośbą o pomoc w odnalezieniu jej zaginionej córki, Holly Gibney nie ma ochoty brać jej sprawy na swoje barki. Detektywka znajduje się w trudnej sytuacji. Odpuściłaby tę sprawę, gdyby nie to coś w głosie zdesperowanej klientki. Coś, co nie pozwala jej odmówić i zmusza do wyruszenia na poszukiwania sprawcy. Holly nie wie jeszcze, że niedaleko od miejsca, gdzie zniknęła Bonnie Dahl, mieszka małżeństwo profesorów na emeryturze, osiemdziesięciolatkowie Rodney i Emily Harris. Z pozoru są typowymi przedstawicielami klasy średniej, zakochanymi w sobie staruszkami, jednak za drzwiami doskonale utrzymanego domu skrywają potworny sekret.

Od początku czyta się szybko, jednak trudno powiedzieć, by książka była szczególne wciągająca. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że bohaterka była trochę gloryfikowana, a narracja prowadzona tak, że czułam, że „wspaniałej Holly” wszystko się uda.

Autor zastosował podwójną narrację, a więc perspektywę głównej bohaterki oraz małżeństwa zbrodniarzy. Mimo że zrobił to umiejętnie, wydaje mi się, że cześć tajemniczości, którą mógłby uzyskać w innym przypadku, przez to uciekła. Akcja rozwijała się umiarkowanie, a opisy makabrycznych praktyk miały raczej spokojny wydźwięk, stąd klimat nie wyszedł bardzo mrocznie. Historia przyprawia jednak o dreszcz. Jak dla mnie to jednak za mało i wyszedł z tego zwyczajny kryminał bez elementów powieści grozy, których można by oczekiwać. Kiedy wątki zaczęły się łączyć, a akcja przyspieszyła, wciąż brakowało mi emocji. Nie pomogli trochę kartonowi bohaterowie, którzy działali w przewidywany sposób.

Realia ogólnie były dla Kinga poniekąd typowe, bo wszystko trzymało się małego miasteczka. Tu jednak warto odnotować, że nowość stanowiły nawiązania do pandemii, w czasach której prawdopodobnie książka powstawała, a także ogólnie tematów popularnych w mediach w dzisiejszych czasach (Trump, dyskryminacja pewnych grup). Choć to, że autor „jest na czasie”, jest niewątpliwym plusem, tak już wtrąceń związanych z covidem była za wiele i trochę mnie to męczyło. Rozumiem jednak, że trudno byłoby się pisarzowi odciąć od czegoś, co było z nami wszystkimi tak długo.

King ewidentnie trzymał się zasady, by „grać szczegółem”, ponieważ opisów detali nie szczędził, co w tym przypadku chwilami było po prostu zbędne i jakby tylko sztucznie, bez większego sensu, wydłużało powieść. Niczego nie wnosiło.

Nie mogę nazwać tej książki powieleniem twórczości, a jednak King niczym nie zaskoczył. Może tylko tym, że książce do horroru daleko. To spójny logicznie kryminał, pozbawiony większych elementów zaskoczenia.

Można przeczytać, ale niczego wielkiego nie oczekując. Czuję, że wielcy fani Kinga będą mniej krytyczni, zaś ceniący „starego, dobrego mistrza horroru” może nawet bardziej. Osoby szukające prostego kryminału mogą po książkę śmiało sięgnąć, acz kupienie jej byłoby raczej stratą pieniędzy.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Stephen King, „Holly”, Prószyński Media, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat