Cassie Greenberg, artystka wykorzystująca w swoich dziełach śmieci i wyrzucone przedmioty, znalazła się w dramatycznej sytuacji mieszkaniowej. Groziła jej kolejna eksmisja z wynajmowanego mieszkania, ponieważ nie płaciła za wynajem. W tej beznadziejnej sytuacji natrafia na ogłoszenie, które wydaje się wręcz stworzone dla niej. Pokój za zaledwie 200 dolarów miesięcznie w świetnej dzielnicy Chicago. Brzmi podejrzenie, prawda? Mimo wszelkich podejrzeń i ostrzeżeń ze strony przyjaciela, Cassie zdecydowała się na spotkanie z właścicielem mieszkania. To właśnie w ten sposób staje się współlokatorką Fredericka J. Fitzwilliama – mężczyzny, który pracuje nocą, śpi całymi dniami, i kompletnie nie radzi sobie z dzisiejszą technologią… a poza tym w lodówce trzyma worki z krwią.
Historia Cassie i Fredericka to mieszanka absurdalnej ekscentryczności i uroku. To, co ją wyróżnia, to nie tylko romantyczne wątki, ale przede wszystkim postać Fredericka, która jest jednocześnie urocza, słodka i na swój sposób niezwykła. Jego pragnienie nauki nowych rzeczy, od prostych czynności codziennego życia po romantyczne gesty, jest zaraźliwe i sprawia, że czytelnik chce go bardziej poznać. Jego oderwanie od współczesnego świata to często źródło humorystycznych sytuacji i zabawnych scen.
W czasie czytania tej książki przeżywałam prawdziwe wahanie co do tego, czy podoba mi się ta książka. Uwielbiam postać Fredericka – wręcz komediowo przerysowanego wampira, który budzi się ze stuletniego snu i musi zaaklimatyzować się w nowym, współczesnym świecie, z niezbyt dobrym skutkiem. Brakowało mi większej ilości informacji na temat jego długowiecznej historii. Natomiast jego wpisy do pamiętnika czy wymiana liścików z Cassie to prawdziwa perełka, a ich dialogi były w stanie wywołać uśmiech na mojej twarzy. Natomiast postać Cassie, pomimo że była ona główną bohaterką i jest narratorką tej historii, wydawała mi się niedopracowana i sprzeczna – oskarżała ona Fredericka o kłamstwa, mimo, że również od początku go okłamywała. Czytelnicy nie dostali informacji jak się wyjaśniły niektóre sytuacje. Ostatnie sto stron książki nieco mnie rozczarowało, a zakończenie było lekko absurdalne. Muszę zwrócić uwagę na sporą liczbę błędów w książce, których nie dało się nie zauważyć i przeszkadzały w odbiorze książki.
Pomimo pewnych zastrzeżeń co do przewidywalności fabuły, uważam, że różni czytelnicy mogą mieć odmienne odczucia wobec tej książki. To, co dla mnie mogło być pewnym zawodem, dla kogoś innego może być dokładnie tym, czego szukał w lekturze. Przede wszystkim zachwyciły mnie liściki, notatki i wpisy do pamiętnika, które dodają tej historii dodatkowego smaczku i ludzkiego ciepła. Te elementy stanowią istotną część powieści i były dla mnie niezwykle przyjemne. Jeżeli ktoś lubi wątek wampirów, to z pewnością będzie zadowolony z czasu spędzanego z tą książką. Mimo pewnych mankamentów i przewidywalności fabuły, książka ta oferuje humorystyczną lekkość oraz romantyczny wydźwięk, który może przyciągnąć czytelników poszukujących przyjemnej, niezobowiązującej lektury.
Dominika Poroszewska
(dominika.poroszewska@dlalejdis.pl)
Jenna Levine, „Mój współlokator jest wampirem”, Wydawnictwo Kobiece, 2023.