„Najważniejsze to przeżyć” - recenzja

Recenzja książki „Najważniejsze to przeżyć”.
Powojenna Warszawa. Ludzie wracają do swoich domów, z których w większości zostały tylko ruiny. Na ulicach miasta leżą trupy, a idąc chodnikiem można stracić życie, gdy nagle wybuchnie pozostawiona tam mina. „Najważniejsze to przeżyć” – mówią bohaterowie powieści. Jednak czy na pewno to jest najważniejsze?

Mirka wraz z rodzicami i starszą siostrą Teresą wraca ze wsi do zrujnowanej wojną Warszawy. Czują, że to jest ich miejsce, pomimo tego że wszystko to, do czego byli przywiązani, co posiadali… zniknęło bezpowrotnie. Zaczyna się mozolne odbudowywanie starej rzeczywistości. Domy bez ścian, okien, a nawet sufitów; dzicy lokatorzy, wcześniej rozmowni i mili sąsiedzi, teraz ludzkie wraki, które próbują się podnieść po traumie obozów koncentracyjnych; dzieci, które straciły bliskich; matki szukające wśród gruzów ciał swoich pociech… To tylko niektóre sceny opowiedziane w niezwykle wrażliwy  i fotograficzny sposób. Narracja jest prowadzona z różnych perspektyw. Poznajemy więc powojenną Warszawę oczami rezolutnej nastolatki Mirki. Inną historię przedstawia jej matka, która zaczyna pracę w gazecie. Jeszcze inna perspektywa to ojciec-lekarz, który próbuje pomagać ludziom na tyle, na ile jest to możliwe. Bardzo ciekawa wizja to pamiętnik starszej siostry- Teresy, dzięki któremu naprawdę można poczuć się, jakby przebywało się w centrum wydarzeń. Autorka niezwykle empatycznie opisała przeżycia młodej zakochanej kobiety, która pragnęła wziąć udział w powstaniu, jednak nie wszystko poszło po jej myśli. Ile perspektyw, tyle przeżyć i refleksji.

Czytając powieść, stawały mi przed oczami sceny opisane przez autorkę… Bo tak naprawdę, co można zrobić, gdy pod gruzami znajdzie się szczątki jedynego syna? Jak postąpić, gdy ukochany wraca z powstania z żoną, którą tam poślubił? Jak zareagować, gdy rodzi się dziecko z gwałtu? Jak poradzić sobie, gdy nagle do mieszkania wprowadzają się dzicy lokatorzy? Jak pomóc sierotom, które chowają się w ruinach, bo nie chcą trafić do domu dziecka? Jak odbudować szkoły, mieszkania… ale przede wszystkim jak sprawić, by odbudowała się godność, relacje międzyludzkie, zaufanie? W jaki sposób walczyć z traumą wojenną i przestać się bać? Każdy z bohaterów radził sobie na swój sposób. Jedni ratowali się pracą ponad siły, byle nie myśleć, inni zakochiwali się i próbowali budować swoje szczęście na nowo, a jeszcze inni szukali w tym trudnym czasie sposobu na szybki zarobek. Zakończenie II wojny światowej wcale nie sprawiło, że ludzie mogli odetchnąć z ulgą.

„Najważniejsze to przeżyć” nie jest powieścią na dwa wieczory. To książka, którą trzeba sobie dawkować, ale też taka, którą każdy powinien przeczytać, żeby mieć świadomość, z czym musieli zmierzyć się ludzie, którzy przeżyli najgorsze w życiu momenty. Autorka stawia sprawę jasno: samo przeżycie nie wystarczy, trzeba jeszcze zmierzyć się z powojenną rzeczywistością. Powieść dostarcza tak wielu wzruszeń i emocji, że trudno jest o nich zapomnieć nawet długo po jej przeczytaniu. Ałbena Grabowska ma ogromny dar opowiadania w taki sposób, jakbyśmy my chodzili ulicami Warszawy, jakbyśmy my właśnie przeżywali to, co bohaterowie. Szybko utożsamiamy się z nimi, stają nam się bliscy, myślimy o nich i chcemy, by ich życie ułożyło się jak najlepiej. Cieszę się bardzo, że ta książka trafiła w moje ręce i muszę pogratulować autorce rewelacyjnego pomysłu i niezwykłego talentu do tak realnego i plastycznego przedstawienia wydarzeń, o których naprawdę niełatwo jest mówić…

Elżbieta Kaźmierowska
(elzbieta.kazmierowska@dlalejdis.pl)

Ałbena Grabowska, „Najważniejsze to przeżyć”, Rebis, Poznań 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat