Gdy sięgamy po kryminał, pragniemy, by od początku historia złapała nas za gardło i nie puściła aż do ostatniej strony. W gąszczu książek kryminalnych, sensacyjnych i thrillerów trudno wymyślić coś niesztampowego, wymykającego się regułom, zaskakującego, ale niezbyt przekombinowanego. Wydaje mi się, że Bartoszowi Szczygielskiemu udało się odpowiednio wyważyć wszystkie składniki, choć nie obyło się bez potknięć.
Jak na przyzwoitą książkę przystało „Winni jesteśmy wszyscy” rozpoczyna się od trzęsienia ziemi. Strzelanina, wyjęta wprost z amerykańskiej rzeczywistości, odciska bolesne piętno na świadkach tej niecodziennej sytuacji. Na oczach Konrada Łazara zostaje postrzelona jego była partnerka, a rok po tych tragicznych wydarzeniach kolejna bliska mu kobieta popełnia samobójstwo. Konrad Łazar rozpoczyna niebezpieczną grę, by odkryć co spowodowało, że Ewelina targnęła się na swoje życie. W śledztwie pomaga mu policjantka Izabela Mann. Czy uda im się odkryć prawdę i czy wszyscy w tej historii mają czyste intencje?
W początkowych rozdziałach można poczuć się odrobinę zagubionym ilością wątków i postaci, ale po pewnym czasie wszystko się zazębia, tworząc logiczną całość. Łazar chwilami postępuje dość abstrakcyjnie, ale po takiej lawinie przeżyć mogę mu to wybaczyć. Autor podrzuca nam kolejne tropy i wskazówki, odwracając jednocześnie uwagę czytelnika w kluczowych momentach akcji. Uwielbiam nawiązania do współczesnej popkultury w literaturze, więc kłaniam się nisko autorowi za plakat Zenka Martyniuka i główną rolę dla Linkin Park. Wszyscy miłośnicy ostrzejszego brzmienia powinni czuć się ukontentowani tymi nawiązaniami, a zwłaszcza kontekstem w jakich się pojawiają. Do tego brawa należą się za mały przytyk do naszej prywatności w sieci. Pamiętajmy, że z naszych profili można wyciągnąć mnóstwo informacji i bohaterowie książki Bartosza Szczygielskiego często się tym źródłem posiłkują. Akcja jest dość wartka, wielowątkowa, pozostawiająca wiele furtek dla naszej wyobraźni. I gdy już wiemy praktycznie wszystko, autor robi nam psikusa. Ostatni twist zaskakuje i sprawia, że muszę znów zadać sobie to samo pytanie – dlaczego na to nie wpadłam?
„Winni jesteśmy wszyscy” to solidna dawka emocji i sprawnie poprowadzona akcja. Widać, że Bartosz Szczygielski świetnie czuje się w tym gatunku. Oczywiście książka nie jest wolna od kilku niedociągnięć, zwłaszcza jeśli chodzi o celowość decyzji podejmowanych przez głównych bohaterów. Przymykam jednak na to oko, ponieważ spędziłam kilka emocjonujących wieczorów przy tej lekturze. Na te mroźne, zimowe dni lektura idealna.
Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)
Bartosz Szczygielski „Winni jesteśmy wszyscy”, Poznań, Wydawnictwo Czwarta Strona, 2021