Czasy średniowieczne. Do wierzby przywiązano kobietę. I płonie... Jednak choć praktyka palenia „czarownic” była wówczas bardzo popularna, tamtejszej szeptuchy nie udało się w ten sposób wygnać ze wsi...
Rok 2003. Seryjny morderca o niepojętej sile, jakby nadprzyrodzonej, dokonuje przerażających mordów na niewinnych osobach, a każdą z nich naznacza, podobnie jak starą wierzbę, nazywaną przez mieszkańców Wyjącą Wierzbą. Dwóch policjantów próbuje rozwikłać tajemnicę, a kiedy w końcu udaje im się dopaść mordercę... wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane i przerażające.
To pierwsza część powieści autorstwa Adama Szymkiewicza. Liczy zaledwie 175 stron i osobiście pochłonęłam ją w kilka godzin. Historia owiana tajemnicą, grozą i nutką fantastyki sprawia, że trudno się od niej oderwać. Ponadto zawiera motyw, który od wieków fascynuje dużą część ludzkości – nadprzyrodzone zjawiska, niewyjaśnioną obecność bytów, których nieistnienia nikt nie jest w stanie zdecydowanie potwierdzić.
Niestety część wątków nie została dostatecznie rozwinięta, czytelnik zostaje bez odpowiedzi na wiele pytań, niektóre aspekty zostały jedynie „liźnięte”, jak choćby wspólna przeszłość policjantów Aleksa i Roberta, którzy wychowywali się w domu dziecka, sposób, w jaki demon szeptuchy dobierał swoje kolejne ofiary czy związek księdza Tomasza ze spaloną kobietą. Choć odpowiedzi możemy się domyślać, czasem dobrze jest w pełni zaspokoić ciekawość czytelniczą i otrzymać potwierdzenie od autora.
Nie jest to powieść szczególnie wybitna, to raczej lekka historia, momentami nieco infantylna, całkowicie prosta i przewidywalna. Mimo wszystko dla mnie ma w sobie nutkę pewnej magii, czasami przyprawiając o dreszcze. Z niecierpliwością oczekuję drugiej części, zastanawiając się, na który możliwy scenariusz rozwoju tej historii zdecyduje się autor.
Ilona Podsiadła
(ilona.podsiadla@dlalejdis.pl)
Adam Szymkiewicz, „Wyjąca wiedźma”, Wydawnictwo Novae Res, 2024