„Baby, it’s cold outside” – recenzja

Recenzja książki „Baby, it’s cold outside”.
Regały polskich księgarni wzbogaciła niepozorna lektura, która czaruje swoją bajkową okładką. Debiutancka książka Julii Wesołowskiej „Baby, it’s cold outside” jeszcze bardziej zaskakuje swoim nietuzinkowym opisem. Co w takim razie ma do zaoferowania jej wnętrze?

Intrygujące wprowadzenie „Mówi się, że trzepot skrzydeł motyla na jednym krańcu świata może wywołać huragan na drugim. Czy w takim razie jeden wieczór w Brighton może zmienić bieg czyjegoś życia w Londynie?”. Historia Wesołowskiej rozpoczyna się od ucieczki głównej bohaterki, Iris Birdwhistle. W trosce o własne zdrowie, dziewczyna postanawia zakończyć dotychczasowe życie u boku ojca uzależnionego od alkoholu i niewiernego partnera. W amoku ucieczki trafia do kawiarni, w której na swojej drodze napotyka Raquel Cabrán. Nienaturalnie szybko między tymi dwiema kobietami rodzi się sympatia i wcześniej niezidentyfikowane emocje, które hamują traumatyczne przeżycia z dzieciństwa Iris.

Dochodzimy do momentu, w którym Wesołowska doprowadza do zderzenia rzeczywistości dwóch kobiet. Każda z nich skrywa w sobie tajemnice, niełatwe doświadczenia i przykre zdarzenia z przeszłości, które zachowawczo wpływają na rozwój tej znajomości. Pojawia się pytanie, czy wzajemne spotkanie Iris i Raquel to na pewno kwestia przypadku? Cabrán nosi w sobie sekret, z którym w niedługiej przyszłości zmierzyć będzie się musiała Iris. To jak potoczy się dalej historia kobiet, zależy od podjętej przez nią decyzji i wewnętrznej siły, którą będzie musiała w sobie odszukać.

Powiedziałabym, że sama treść książki i tocząca się na jej kartkach historia jest mocno przerysowana i dość nieprawdopodobna. Nie przeszkadza to jednak aby wczuć się w fabułę i aktywnie w niej uczestniczyć. Stopniowo odkrywane tajemnice brutalnej przeszłości ich obu to element je łączący, a każda z nich oddałaby wiele aby móc zapomnieć i wymazać z pamięci miniony czas. Duże uznanie dla Wesołowskiej za stworzenie tak sympatycznej, a zarazem empatycznej bohaterki, jaką odkryłam w Iris. Bywały momenty, w których miałam ochotę ją po prostu przytulić, a gdzieś z tyłu głowy krążyły słowa otuchy skierowane w jej kierunku. Iris została przedstawiona jako dziewczyna brutalnie doświadczona przez życie, jednocześnie dojrzała i odważna. W ciszy, kibicuję jej po dziś dzień!

„Baby, it’s cold outside” to książka, której fabuła to swego rodzaju podróż w czasie. W treść książki na stałe wpisane są elementy retrospekcji, które pozwalają na poznanie przeszłości głównych bohaterek. Nierzadko jest to dla czytelnika rozpraszające, sama potrzebowałam chwili, aby opowiedzianą historię poukładać sobie w głowie. Chwilowa irytacja szybko mijała, gdy na jaw wychodziły kolejne przełomowe fakty. Powroty do przeszłości nadały tej książce charakteru i odpowiedniego wydźwięku, który jak mniemam, miała zamiar osiągnąć Wesołowska.

W moim odczuciu dynamika książki nieco odebrała jej wiarygodność. Jest to ten element, który mnie jako czytelnika nieco zraził. Dostrzegłam jednak w niej ogromną wartość. Wyrazy uznania należą się autorce za poruszenie tak trudnych dla społeczeństwa tematów. Alkoholizm czy zdrada wciąż należą do moralnie nieakceptowalnych treści w literaturze. „Baby, it’s cold outside” łamała i sklejała moje czytelnicze serce wiele razy, jeśli jednak miałabym sobie dać je złamać po raz kolejny – wiedząc, że za chwilę tak pięknie je poskleja - zrobiłabym to bez wahania!

Klaudia Dydymska
(klaudia.dydymska@dlalejdis.pl)

Julia Wesołowska, „Baby, it’s cold outside”, Novae Res, Gdynia 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat