„Bella i Sebastian” - recenzja

Recenzja książki „Bella i Sebastian”.
"Bella i Sebastian" to nowa adaptacja powieści Cécile Aubry o tym samym tytule, która stanowi „swoisty hołd, jaki autor składa ulubionym bohaterom swojego dzieciństwa”.

Nie znam pierwowzoru, trudno mi więc porównać te dwie wersje, napisać co wypada lepiej, a co gorzej, ile jest różnić, a ile podobieństw. Skupię się zatem tylko na powieści Nicolasa Vaniera.

Jest rok 1943. Trwa wojna i choć mogłoby się wydawać, że nie może się zdarzyć już nic gorszego niż niemiecka okupacja, to jednak mieszkańców niewielkiej alpejskiej wioski zaczynają dręczyć także ataki tajemniczej Bestii, która dziesiątkuje stada owiec. Jak się przed nimi ustrzec, a co najważniejsze jak pozbyć się niebezpiecznego zwierzęcia, skoro za nic nie można go złapać?

Tytułowy Sebastian to ośmioletni cygański chłopiec, wychowywany przez Cezara - najlepszego pasterza w wiosce. To właśnie jemu, odrzuconemu przez rówieśników, najlepiej czującemu się na łonie natury, udaje się osiągnąć to, co wydawać by się mogło niemożliwe. To on ochroni nie tylko mieszkańców gór, ale również samą Bestię.

„Ludzie nie rodzą się źli. Dopiero się tacy stają. Z psami jest podobnie.”

Nicolas Vanier przez osadzenie akcji powieści w czasach drugiej wojny światowej, pokazał ludzką siłę, determinację, a przede wszystkim to, że bycie dobrym czy złym człowiekiem nie zależy od tego, po której stronie cię ustawili, ale po której staniesz naprawdę. I że czasem trzeba zaufać tym, którym pozornie ufać nie można.

Świetnie udało się Vanierowi ukazać również różnice pomiędzy światem dzieci i dorosłych oraz nieporozumienia, jakie często te różnice potrafią zrodzić. A także to, że wbrew pozorom najmłodsi czasem rozumieją o wiele więcej, niż mogłoby się nam wydawać.

Bella i Sebastian” to jednak głównie powieść o przyjaźni i zrozumieniu, jakie nawiązało się pomiędzy chłopcem a psem. O przywiązaniu i lojalności, które się między nimi zrodziły. O powolnie zdobywanym zaufania Belli, która, jak się zdawało, nie jest już w stanie zaufać żadnemu człowiekowi.

Między stronami powieści Vaniera odnalazłam co prawda sceny, które mnie wzruszyły, zaskoczyły czy rozzłościły, ale odniosłam także wrażenie, że to powieść skierowana jednak do młodszego czytelnika. Spodziewałam się, że emocji towarzyszących lekturze będzie nieco więcej, że to książka, która znacznie bardziej mną wstrząśnie, a niestety nie do końca się to udało. Choć nie zmienia to faktu, że czas spędzony z „Bellą i Sebastianem” na pewno nie był stracony.

Izabela Raducka
(kultura@dlalejdis.pl)

Nicolas Vanier, „Bella i Sebastian”, Poznań, Wydawnictwo Rebis, 2013




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat