„Brown Residence” – recenzja

Recenzja książki „Brown Residence”.
Szukasz powieści z dreszczykiem grozy? „Brown Residence” może przypaść Ci do gustu. Pamiętaj jednak, że jest to literatura dla nastolatków – u starszego czytelnika raczej nie wywoła gęsiej skórki.

Jestem miłośniczką horroru i thrillera. Od niepamiętnych czasów wyszukuję powieści, które mają szansę mną wstrząsnąć, a także autorów, których styl jest na tyle wyjątkowy, że poczuję potrzebę sięgać po więcej i więcej. Pragnienie zagłębienia się w mrocznej prozie zwiększa się pod koniec roku – gdy nadchodzi jesień, a zaraz po niej zima.

Aktualny sezon jesienno-zimowy powitałam dwiema pozycjami – thrillerem, który wywołał na mnie spore wrażenie, a także recenzowanym tu „Brown Residence”. Autorem drugiej powieści jest Krzysztof Sperkowski, czyli literacki debiutant. Poświęcił książkę historii rodzeństwa, które w wyniku poważnej choroby ojca musiały przenieść się na pewien czas do tajemniczego i trzymającego się na uboczu wuja, na dodatek zamieszkującego mroczny wiktoriański dworek. Mimo iż jest to literatura młodzieżowa, koncepcja wydała mi się interesująca i postanowiłam zaryzykować.

Pierwsze rozdziały bardzo mi się podobały. Poznałam młodego Everarda, którego nie interesowało nic poza odkryciem tajemnicy przodków, a także jego nieco starszą i rozsądniejszą siostrę Geraldine. Rodzeństwo zdawało się rewelacyjnie uzupełniać i mimo oporów dziewczynki w końcu doszło do odkrycia pierwszych sekretów. Niestety przełamanie niechęci bohaterki do sprzeciwiania się zakazom wuja nie sprawiło, że powieść „ruszyła z kopyta”. Wręcz przeciwnie. Sama historia była krótka i można by ją zamknąć w pięciu rozdziałach, tymczasem Sperkowski rozciągnął ją niczym gumę. Rodzeństwo co kilka kartek odbywało niemal tę samą rozmowę, opisy sytuacji były długie i nudne, a po drodze nie pojawiały się żadne momenty podnoszące napięcie.

Mało tego, zachowanie Everarda i Geraldine było nielogiczne i naiwne. Nie, nie w sposób naturalny, dziecięcy. Pisarsko naiwne. Autor kompletnie nie potrafił zbudować atmosfery dreszczowca. Na niemal trzystu stronach nie znalazło się nic ekscytującego ani przyspieszającego puls. Odniosłam wrażenie, że czytam powieść obyczajową.

Nie mogę napisać, że książka jest zła, a tym bardziej tragiczna. Dla mnie, jako dorosłego odbiorcy, jest potwornie nudna (mimo iż zdarza mi się sięgać po młodzieżowe powieści s-fi bądź kryminalne i czerpać z nich radość). Myślę, że spodoba się młodzieży z dolnego przedziału wiekowego – dzieciom z podstawówki w okolicach 10 lat. To właśnie im poleciłabym lekturę „Brown Residence” dla urozmaicenia jesiennych lub zimowych wieczorów spędzanych w ciepłym domu.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Krzysztof Sperkowski, Brown Residence, Gdynia, Novae Res, 2018




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat