Dla Zuzanny, bohaterki powieści Hanny Cygler „Córki tęczy”, wyjazd do Republiki Południowej Afryki to urlop, o którym nie marzyła, ale na który ewidentnie zasłużyła. Nie mogła tylko przewidzieć, co takiego ją spotka, kiedy wyląduje na afrykańskiej ziemi.
Poznawanie innych krajów i kultur to coś, na co coraz więcej ludzi może sobie pozwolić i o czym częściej chcę czytać, dlatego też do lektury podeszłam, w głowie mając myśl, że autorka ma dość stron, by pokazać RPA z wielu stron, nie tylko z tej pięknej, przeznaczonej do przewodników i dla turystów. I moje założenie w pełni zostało oddane – Joy, jedna z bohaterek, w sposób plastyczny przedstawia życie w tym kraju ze wszystkimi blaskami i cieniami. Wśród opisów nie brakuje tych dotyczących po prostu biednych dzielnic największych miast RPA, padają również informacje o tym, jak wysokie jest bezrobocie i jakich prac chwytają się obywatele, byle tylko związać koniec z końcem.
Ciekawym zabiegiem jest poprowadzenie narracji dwutorowo – z jednej strony jest Joy, która opisuje dni i zdarzenia z własnej, pierwszoosobowej perspektywy, z drugiej – narrator wszechwiedzący, który wprowadza czytelnika w zdarzenia z udziałem Zuzanny, drugiej głównej postaci, jak i innych bohaterów. Dzięki takiemu zagraniu miałam szerszy obraz na całą sytuację i umiałam zareagować – niepokój, uśmiech i inne emocje pojawiały się w odpowiednich momentach, na które właśnie narracja wskazywała.
Używany przez autorkę język można określić jako potoczny, ale to w niczym nie przeszkadza – taka forma relacji sprawia, że historia staje się bardziej prawdopodobna, opisywane sceny natomiast mogły wydarzyć się także w moim życiu. Uwagę miałabym do jednego z wątków – został on potraktowany w moim odczuciu zbyt łagodnie, trochę po macoszemu, a chodziło o całkiem nielegalną i bardzo niebezpieczną sprawę.
Dużym plusem jest kreacja głównych bohaterek, które różnią się pod praktycznie każdym względem, a gdy natrafiają na siebie w wyniku zbiegu okoliczności, potrafią nie tylko zawiązać nić porozumienia, co wręcz uratować sobie życie.
Lektura tej powieści była dla mnie przyjemnością, bo tak wiele elementów w niej grało, wręcz współistniało w odpowiedniej proporcji. Nie brakło zwrotów akcji, poznałam kulturę odległego kraju, mogłam czegoś się bać, jak i doznać uczucia nadziei. Do tego doszła konsekwencja w prezentowaniu całej opowieści. Tytuł jak najbardziej godny polecenia.
Marta Osadnik
(marta.osadnik@dlalejdis.pl)
Hanna Cygler, „Córki tęczy”, Wydawnictwo LUNA, Warszawa, 2022.