„Czterdzieści zasad miłości” – recenzja

Recenzja książki „Czterdzieści zasad miłości”.
O tym, że miłość pojawia się w nieoczekiwanym momencie i nigdy nie jest na nią za późno.

Elif Shafak to turecka pisarka, mieszkająca na co dzień w Wielkiej Brytanii. Być może dlatego elementem wspólnym dla wszystkich książek autorki, to spotykanie się różnych kultur – zachodniej i  muzułmańskiej. W Polsce znana jest najbardziej z książek: „Bękart ze Stambułu” oraz „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”. Ta druga uważana jest za najlepszą powieść w dorobku pisarki.

Autorka tym razem dała się poznać w nieco bardziej sentymentalnej odsłonie. Powieść „Czterdzieści zasad miłości” to historia, w której główną bohaterką jest prawie czterdziestoletnia Ella Rubinstein, pełniąca funkcję dobrej matki, żony i pani domu. Kobiecie zawsze zdawało się, że ta rola jej odpowiada i nie potrzebuje niczego więcej od życia, a już na pewno, nie potrzebuje miłości pełnej szaleństwa i uniesień. Co takiego się zmieniło, że Ellę naszły wątpliwości?

Pisarka, którą znałam z nieszablonowego przedstawiania bohaterów, odkrywania historii warstwa po warstwie, by na koniec zaskoczyć, wzruszyć i zostawić z refleksjami, tym razem nakarmiła mnie banałami i jakże przewidywalną, nieciekawą opowieścią. Książka, której przeczytania nie mogłam się doczekać, okazała się wielkim rozczarowaniem.

Duchowość książki wprost się wylewa z kartek i przytłacza. Jest tam masa przypowieści, cytatów z Koranu i nauk Allaha. Dla jasności, moja niechęć do książki absolutnie nie ma nic wspólnego z religią, a raczej z banalnością przekazu, moralizatorskim charakterem oraz przewidywalnym zakończeniem.

Kolejnym problem jest to, że więcej miejsca w książce zajmuje historia Rumiego – poety nazywanego Szekspirem świata Islamu, żyjącego w XIII wieku, którego losy śledziła nasza bohaterka w maszynopisie książki, który dostała do oceny. Historia samej Elli to tylko kropla w morzu. O ile na początku uważałam to za świetny pomysł, by w powieści umieścić drugą powieść, tak w momencie, gdy się okazało, że więcej stron dotyczy Rumiego, mój zapał nieco opadł.

Elif Shafak wydawała mi się strzałem w dziesiątkę; pisarką, której książki mogę brać w ciemno bez obaw, że się zawiodę. Tym razem jednak się męczyłam. Nie wątpię, że komuś ta historia przypadnie do gustu. Może trzeba być na innym etapie życiowym; może trzeba mierzyć się z tymi samymi wątpliwościami, co główna bohaterka. Być może ktoś odnajdzie w tej książce, coś, czego ja nie mogłam, może jakieś odpowiedzi na trudne pytania. Może. Ja niestety na ten moment, poza pięknymi słowami, nie widzę w tej książce nic wartego uwagi. Polecam za to pozostałe książki tej autorki.

Emilia Ogrodzińska
(emilia.ogrodzinska@dlaLejdis.pl)

Elif Shafak „Czterdzieści zasad miłości”, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat